wtorek, 25 listopada 2014

Gdzie byliśmy kiedy nas nie było?

Ten miesiąc był dziwny i niekoniecznie chciałabym go powtórzyć, choć jak to w życiu były też szczęśliwe dni, które zapamiętam. Na początku listopada Dominik trafił do szpitala. Na szczęście okazało się, że to nic poważnego i po kilku dniach wyniki się poprawiły, mogliśmy wrócić do domu. Te dwie noce na fotelu należą do średnio przyjemnych, chociaż nawet nie chodzi o wygodę, bo narzekać nie mogę, a o stres i niepewność. Widok półtorarocznego dziecka z wenflonem w stopie, pod kroplówką, wyrywającego się i płaczącego podczas pobierania krwi nie należy do przyjemnych i chyba nikomu nie muszę tego tłumaczyć. O dziwo Bąbel zniósł to wszystko dzielnie, był niesamowicie grzeczny. Codziennie dziękuję za to, że polubił czytanie książeczek i układanie duplo, lepienie z ciastoliny, bo inaczej ten pobyt byłby jeszcze trudniejszy. Spacery po korytarzu były średnio wskazane. No i karmienie piersią, dawno tak często nie pił, ale jak inaczej wytrzymać kilkadziesiąt minut w jednym miejscu pod kroplówką? Wróciliśmy też do pieluszek. W domu właściwie już nie używaliśmy, a korzystaliśmy jedynie asekuracyjnie, a tak nocnik. Niestety w szpitalu go nie było, swojego nie zabraliśmy, a do toalety były kolejki i dostosowanie do dzieci średnie. Teraz wysadzony robi, ale przestał wołać i trzeba bardziej pilnować :(
Akurat w tym samym mniej więcej czasie postanowiłam, że może jednak czas poszukać pracy na etat i miałam rozmowy - ku mojemu zdziwieniu, bo cv wysłałam całe dwa ;) Etapów niczym na wysokie stanowisko w zagranicznej korporacji. Przeszłam kilka (odsiew po cv, test matematyczno-księgowy, Excel), ale na rozmowie pytania, których być nie powinno, a chyba niestety zawsze są, czyli ile mam dzieci, w jakim są wieku. "To kiedy trzecie?" Brak słów. Pracy nie dostałam. Nie wiem czy dlatego, że jestem młodą mamą, czy zgłosił się ktoś z większym doświadczeniem lub z mniejszymi oczekiwaniami płacowymi ;) Przy okazji okazało się, że klubik, który wg zapewnień przy zapisie miał się dostosować godzinowo i w razie konieczności miał być czynny dłużej, czynny by nie był, więc powinnam szukać pracy na pół etatu lub pozostać przy działalności. Albo znaleźć nianię. Tak czy inaczej byłby problem. Nie wiem, albo pół etatu cudem się trafi, albo się powstrzymam do maja i skończonych dwóch lat, bo wtedy już z przedszkolami można rozmawiać, chociaż tam najchętniej od 2,5 raczej. I jak tu się zdecydować na trzecie dziecko? Nic tylko działalność, albo bogaty mąż, ale przecież nie o to chodzi. Polityka prorodzinna państwa...

6 komentarzy:

  1. Powodzenia w szukaniu pracy!:-) to prawda,ze latwo nie jest. Biedny Dominik, dobre, ze juz wszystko okej:-) ale swoje przezyliscie! Pozdrawiam cieplo, ciesze sie, ze wrociłas:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyda się i czasu, czasu na szukanie, na doskonalenie, dla siebie, czasu najbardziej mi chyba potrzeba teraz ;) Po nim już nie widać niczego, ale ślady są, choćby ta potrzeba bym była blisko w nocy. Też się cieszę, mam nadzieję, że tym razem na dłużej zostanę ;)

      Usuń
  2. Odkryłam właśnie, że obecnie jesteśmy "z jednego miasta". Bydgoszczanka się kłania i pozdrawia. Ja się tu urodziłam i powiem jedno - Brzydgoszcz jest piękna!
    Mam nadzieję, że teraz już zdrowie będzie Wam dopisywać. A z pracą... Cóż - ja mam specyficzny zawód i pracę znajdę bez problemu - nawet teraz mogłabym pracować (choć nie zarabiać kokosów), ale od miesiąca jestem na L4 i widzę jak wiele traciłam zostawiając roczną córę z nianią (teraz 2 lata i 3 miesiące). Z drugiej strony - mój zawód, to maja miłość i pasja... Żyć bez pracy sobie nie wyobrażam. W moim przypadku roczny macierzyński jest jak spełnienie skromnych marzeń. Pozdrawiam i życzę powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My tu mieszkamy w sumie od niedawna, ale też mi się podoba :) Mój też nie jest najpopularniejszy, chociaż może nie tyle sam zawód wyuczony, co to, co teraz robię i robić bym chciała. Tej straty czasu z małym też się trochę boję, z jednej strony się cieszę, że te kilka godzin jest z innymi dziećmi, a ja mam czas dla siebie, ale właśnie te kilka godzin chyba mi wystarcza i nie wiem czy chciałabym dłużej, co też jest problemem przy szukaniu pracy, bo wcale tego z wielkim przekonaniem nie robię. Pół etatu za to kusi, kusi bardzo :)

      Usuń
  3. Kurka, zawsze pod górkę! Kochana, mam nadzieję, że uda Ci się znaleźć odpowiednią pracę w odpowiednim czasie - bo może pół etatu to nie szczyt marzeń, a do przedszkola Dominik jednak się dostanie? Oby wszystko poszło po Waszej myśli!

    Całe szczeście, że pobyt w szpitalu był krótki choć w ogóle szkoda, że była taka konieczność. Jesteś moją piersiową friend, wiesz? I jeszcze chutopieluchową, ale nocnika z zazdrości nie wybaczam! ;)

    Ściskam mocno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby nie był ;) Dominik się dostanie, ale do prywatnego, do którego teraz Mikołaj chodzi.
      Wiem, wiem :) O chustach i pieluchach też pamiętam :) Oj tam od razu nie wybaczasz, gdyby Ci się tak wielo nie podobały, też byście pewnie już używali częściej :) No i kto pisał o NHN kilka miesięcy temu? Hmmm? Kto?
      Pozdrawiam! :D

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...