Wraz z pojawieniem się na świecie Mikołaja często czuję się wyjątkowa, potrzebna, niezastąpiona, kobieca, kochana, silna. Czasami jednak zdarzają się chwile, gdy jestem bezsilna i boję się o niego. Dzisiejsza noc zalicza się do takich momentów mojego życia. Mały obudził się około 4 z płaczem, cały drżał z zimna, mimo że w pokoju było ciepło, a on był przykryty. Nie pomagało tulenie, noszenie, nie chciał niczego pić, ani mleka, ani wody. Nic. I cały czas się trząsł. W takich chwilach dociera do mnie jak mały i bezbronny jest, choć gdy biega i się śmieje wydaje się już taki duży i silny. Czułam się całkowicie bezradna. Nie wiedziałam jak mogę mu pomóc i to było straszne. Nie mówi, więc jedynie instynktownie mogliśmy zgadywać co się dzieje.
W końcu się położyliśmy, on na mnie, brzuch do brzucha, przykryci kołdrą i kocem, głaskałam go i cicho śpiewałam, odrobinę się uspokoił, ale cały czas się trząsł i pojękiwał. Wdychał mój zapach, czuł bicie serca, było mu ciepło, był bezpieczny, ale cały czas drżał z zimna. Zastanawiałam się czy po karetkę nie dzwonić. Na szczęście wzrosła temperatura, w gorączce zaczął pić, przyjął lek, przytulony do mnie zasnął, po półgodzinnej drzemce - jego, bo ja nadal nie mogłam spać i go tuliłam nucąc - wstał, zachowywał się już w miarę normalnie mimo wysokiej temperatury i poszedł do swojego łóżeczka, przecież jest dużym chłopcem i będzie spał sam. Najszczęśliwszy moment, widzieć jak odzyskuje siły i się uśmiecha.
Tuląc go zastanawiałam się jednocześnie, czy nie powinnam go oddać na pierś męża, a sama z rosnącym we mnie maleństwem odejść, by się nie zarazić i go nie narażać, bo jest jeszcze bardziej bezbronny, ale nie mogłam się na to zdobyć. A ta ciąża. Na razie jest w miarę dobrze, tzn. mam poranne mdłości i zdarzają się wymioty, przez co ważę odrobinę mniej niż na początku, ale ogólnie nie jest źle.
trochę rozumiem Twoje dylematy, momentami miałam za złe zakatarzonemu Matiemu za to że całuje w taki stanie Wita
OdpowiedzUsuńJa nie miałam za złe, tylko się zastanawiałam czy pomagając jednemu nie szkodzę drugiemu. Na szczęście to chyba była akcja jednorazowa związana z trójkami - oby.
Usuńjestem jeszcze w ciąży, ale właśnie na myśl o takich chwilach, już jestem przerażona:(
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się!
zapraszamy i pozdrawiamy!
U nas przeważają zdecydowanie inne odczucia i radość - o nich w kolejnym wpisie, więc nie bój się, tylko ciesz zbliżającymi chwilami i jeżeli możesz wysypiaj ;)
UsuńOjj zdrowia życzę i łączę się w bólu, u nas wreszcie dzisiaj zastrzykami się skończyło :/
OdpowiedzUsuńzastrzyki... okropność, ale czasami nie ma innego wyjścia, mam nadzieję, że już wszystko bdb - zaraz doczytam. Dziękujemy
UsuńDużo zdrowia życzę i tak się zastanawiam czy uczucia bezsilności nie poznajemy lepiej w momencie, kiedy rodzi nam się dziecko?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Trzymajcie się, najważniejsze że wróg się w końcu ujawnił bo najgorzej jak się nie wie z czym ma się do czynienia. Zdrówka!!!
OdpowiedzUsuńZapraszamy do siebie :)
OdpowiedzUsuńhttp://myhomeikea.blogspot.com/
Artykuły sklepu Ikea !!
Zapraszamy do obserwowania, wkrótce konkursy,candy i super nagrody !!
Pozdrawiamy i życzymy miłego dnia oraz dużo wytrwałości i siły :)