Nie wiem kiedy to zleciało, ale wczoraj Dominik skończył pół roku, a ja pamiętam jeszcze sesję ciążową (klik, klik) i to wyczekiwanie, pierwsze wspólne dni. Planowałam długi wpis o nim zrobić, jak się zmieniał, kilka zdjęć wstawić, ale ostatnio czasu praktycznie w ogóle nie mam. Wyjazdy na groby, przygotowania do kolejnych, a najbliższy ponad dwie godziny samochodem. Wczoraj też niespodziewanie robiliśmy dynie. Wcześniej nigdy się tym nie zajmowałam, kojarzyło mi się z Halloween, którego nie uznaję, ale w przedszkolu święto dyni i konkurs na lampion. Kilka osób już przyniosło i Mikołajowi się spodobały. Oczywiście też chciał zrobić, więc "Mamusiu, Mamusiu" i ok. Tomek wieczorem pojechał po jedną, ale taki mały koszmarek jedynie został ;) Przeszłam się więc na rynek po ładniejsze i na szczęście były.
Zrobiliśmy - tak my, bo Mikołaj oczywiście pomagał przy wyborze wzoru, miejsca, gasił świeczki i takie tam - w sumie dwie, a jeszcze jedna w razie czego jest, więc może i ją wytniemy, a może na ciasto przeznaczę. Z miąższu na razie zupa będzie :) Wzorek nie mógł straszyć, bo do przedszkola, więc buźka z serduszkami i pająk. Na zdjęciach tego aż tak nie widać, ale wzorek na ścianie był bardzo wyraźny i delikatnie "chodził" przy ruchu płomienia świeczki. Takie ciepłe światło, dodatkowo zabarwione od dyni. Wspaniały klimat. Mike miał największą frajdę zdmuchując świeczkę i pokazując dynię koledze, który nas odwiedził. Chyba jednak trzecią też zrobię i zostawię w domu, na balkonie może :)
Która się Wam bardziej podoba? Zakładając, że się podobają :) Robiliście kiedyś? Planujecie?
No mnie się chyba ten pająk podoba:) Nie lubię tego całego halo, ale dynię lubię, mniam! Zwłaszcza jak teściuszka zupę zrobi:)
OdpowiedzUsuńPisałam coś już kiedyś gdzieś, że Cię podziwiam? Wszystko, wszystko umiesz zrobić na czas!
No i to pół roku Dominikowe. Kiedy to, no kiedy?
Mam nadzieję, że i nam zupa się uda :) Pisałaś, ale z tym moim wyrabianiem się to bardzo różnie jest. Szczególnie, to co na wieczór było zaplanowane, często się nie udaje, bo... zasypiam karmiąc... ;) Pół roku Dominika, ale i prawie rok na nowym mieszkaniu, a to dopiero mnie zadziwia!
UsuńEch tam, że parę rzeczy przełożysz. Nie mogę się nadziwić Twojej obrotności!
Usuńa ja lubię Halloween, bo można się oderwać na chwilę od szarej rzeczywistości:) jednak dyni jeszcze nie robiłam, a jedynie małe dekoracje i przebieranki:)) w przyszłym roku napewno zrobię jak B. będzie więcej kojarzył i będzie miał z tego większą radość:))
OdpowiedzUsuńTwoje dynie świetne i ja też stawiam na tą z pająkiem:)
Całkiem przyjemna zabawa z dynią jest :) Dzięki. Mi pająk też się podoba :) Mężowi buźka, a Mikołajowi jednak najbardziej zdmuchiwanie ;)
Usuńwow,pajak rzadzi. nigdy nie wycinalam dyni, musi byc niezla frajda. tym bardziej jak wyjda takie cuda! pewnie powycinam za rok,jak synus podrosnie:-)
OdpowiedzUsuń:) Frajda jest :) I dziękuję :)
Usuńfaaaaaajne i upiorne :-)))
OdpowiedzUsuńDzięęęęki :)
Usuńkazda jedna jest fajna :) zapraszam do nas u nas też dyniowo ale papierowo:)
OdpowiedzUsuńWidziałam i nawet sesję :)
UsuńNigdy nie wycinałam, też nie uznaje Halloween, ale jak Synek będzie starszy to chyba skuszę się na takie wycinanki :) obie są fajne, ale ten pająk bardzo pomysłowy jest i świetnie wyszedł ;)
OdpowiedzUsuńPająk taki inny i się od tych wszystkich buziek różni :) Cień też ciekawy wychodzi. Gdyby nie Syn, też bym się pewnie nie bawiła, a tak i lampion i teraz pestki pochłaniam w zastraszających ilościach... :)
UsuńO tak, pestki to jest to ;)
UsuńP.S. Dodaję do obserwowanych :)
Miło mi :) Dziękuję.
Usuń