Pisałam już o pierwszej próbie (tu)  i mimo ogólnie pozytywnych wrażeń, jakoś długo po nią ponownie nie  sięgałam, aż do teraz. Musiałam oddać krew do testów, nie miałam z kim  zostawić M., a laboratorium na piętrze bez wind itp., a nie chciałam  wózka zostawiać. Zawinęłam Bąbla w chustę i w drogę. Szok! Było  fantastycznie, ponad godzinę i nie czułam tych 9,5 kg. Cudownie się go  nosiło, on też zadowolony, rozglądał się i pod koniec smacznie zasnął.  Nadal wzbudzaliśmy małą sensację, bo jednak mimo wszystko chusty jeszcze  aż tak popularne nie są. Zaczepiły mnie dwie starsze panie i wypytały  czy sama mogę wiązać, czy ktoś jest potrzebny od kiedy i do kiedy można  tak nosić dzieci, czy mi wygodnie i tysiące innych podobnych pytań. Nie  wiem dlaczego za pierwszym razem, aż tak pozytywnie nie byłam  nastawiona, chyba odrobinę za nisko usadowiłam M., teraz był wyżej i  dużo lepiej mi się go dźwigało. Wielkim plusem był kontakt jaki z nim  miałam. Polecam i jeszcze raz polecam. Tak myślę, że może jeszcze byłam  osłabiona po porodzie, albo źle dociągnęłam może?