sobota, 7 czerwca 2014

Dzień mamy i taty w przedszkolu

W piątek było w przedszkolu przedstawienie z okazji Dnia Mamy i Dnia Taty - tak połączone w jedno. Maluchy wystawiały Złotowłosą i trzy misie. Mikołaj nie występował, tzn. nie miał roli, ale śpiewał z wszystkimi. Były też życzenia dla rodziców i laurka. O taka z guzików :) Wprawdzie nie z tych, które przyniósł, ale albo sobie wybrał inne, albo coś się pomieszało - nieważne. Rękodzieło od mojego trzylatka jest. Jaka radość przy wręczaniu - bezcenna. Do tego zrobiona przez niego ramka ze zdjęciem ozdobiona muszelkami. Wspaniały jest! Musielibyście zobaczyć jak się cieszył, wyrywał ze śpiewaniem, sprawdzał czy na pewno patrzymy i klaszczemy. Po przedstawieniu jeszcze chwilę zostaliśmy i zrobiliśmy sobie rodzinne zdjęcie, bo takich mamy zdecydowanie za mało. Dziękuję Ci Synu za piękne życzenia i taniec :*

czwartek, 5 czerwca 2014

Blog - przemyślenia

No właśnie, blog. Niby wiadomo o co chodzi, a nie dla każdego oznacza to samo. Nawet jedna osoba zapytana w różnym czasie inaczej odpowie. 
Od dłuższego czasu nachodzą mnie wątpliwości, na co, po co, dla kogo, czy tak chciałam, a może coś zmienić. Początkowo pisałam dla siebie, taka wersja pamiętnika, tyle, że z opcją motywowania, bo dostępna dla ogólnie pojętych wszystkich. Z czasem zaczęłam czytać inne blogi, mam swoje ulubione, są osoby, które do mnie częściej zaglądają, kilka od kilku lat za co im dziękuję. Uwielbiam czytać komentarze, odpowiadać na nie itd. Kilka razy zdarzyła się jakaś około blogowa współpraca, wyjazd itp. Z kilkoma osobami dzięki temu się spotkałam i do tej pory utrzymujemy kontakt. Był czas, gdy pisałam spontanicznie, miałam ochotę, chciałam się czymś podzielić, pokazać, opowiedzieć komuś. Nie ważne czy było kilka wpisów dziennie, czy nagle przerwa. Był okres, gdy starałam się pisać co kilka dni, jakoś to usystematyzować, nawet jak napisałam więcej wpisów "na raz", to ustawiałam publikowanie z opóźnieniem, co było dobre, bo blog nie umierał, ale i złe, bo potem chciałam coś nagle napisać, ale nie, bo przecież coś innego zaplanowałam, nie będę tym "zakrywała" tamtego wpisu, więc odkładałam i w sumie najczęściej nic nie pisałam, bo albo zapomniałam, albo inne tematy były. Czasami było coś czym się chciałam podzielić, ale bez zdjęć czegoś brakowało, a na zdjęcia nie miałam czasu. Chwilami wpadałam na jakiś pomysł, typu wpisy z tej tematyki w takie dni a z tej w inne, ale to wszystko mnie raczej odciągało od bloga, sprawiało, że zamiast przyjemności pisania w moim małym miejscu w sieci, zaczęłam to traktować wręcz jak coś do zrobienia, obowiązek, a nie oderwanie od obowiązków. Wpisy powstawały wprawdzie nadal spontanicznie, ale to nie było już to. Mam też okresy mani blogowej, gdy idąc na spacer, bawiąc się itp. myślę, żeby to odpisać, cyknąć zdjęcia, podzielić się, polecić.

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Spotkanie w Bydgoszczy - blogowe WOW

Chyba jeszcze tak długo żadnego wpisu nie pisałam. I nie chodzi o to, że tak długi jest, a o to, że mam bardzo mieszane wrażenia ze spotkania, próba odczytania zdjęć kończy się wspaniałym "błąd karty", wyjazd do mamy całkiem pomieszał mi rozkład dnia, do tego problemy z dostępem do internetu i jest jak jest, czyli późno.
Plakaty by Daria z Hej Misiek.
Kilkadziesiąt osób prowadzących blogi, czasami z rodzinami spotkało się 24 maja w Park Hotelu. Na spotkanie czekałam od dłuższego czasu, Mikołaj też się szykował na "bydgoskie Woooow! Ahoy przygodo! Hasło na dziś: kulki!"... - dlaczego bydgoskie nie wiem, sam na to wpadł, albo Mąż coś przekręcił, a wow brzmiało w jego wydaniu niczym ryk lwa :) Było to zdecydowanie odmienne spotkanie, choćby ze względu na ilość osób i zaangażowanie dzieci od poznańskich warsztatów. Jeżeli chodzi o organizację, nie mogę dziewczynom niczego zarzucić. Paulina i Martyna zajęły się wszystkim z dużym wyprzedzeniem, przez cały czas odpowiadały na ewentualne pytania i aktualizowały informacje na fb i blogu. Nie miały wpływu na to, że nie było animatorki, bo z powodów losowych nie mogła przyjechać, ani na to, że zamiast sama z Mikołajem lub całą czwórką, na spotkaniu byłam z dwójką maluchów, bo mąż miał wykład i nie mógł go przełożyć. W efekcie zgodnie z przewidywaniami Starszy od razu po przyjściu zaginął w kąciku zabaw w kulkach, klockach, zaabsorbowany nowymi kolegami i tylko zawitał na obiad, czasami na picie i na próbę wspólnego tańca. Za to Młodszy po pierwszym szoku spowodowanym nagłym zderzeniem z tyloma osobami, dziećmi i tym, że ktoś od wejścia mu robi zdjęcie stwierdził, że pora zwiedzać, poszukać brata, tego dotknąć, to zdjąć, tam pobiec, poszukać brata, napić się, wejść po schodkach, stanąć na górze, bo jak się schodzi, pobiec dalej, na ręce do mamy, a gdzie brat, a kto to, może się przytulę i bam na ziemię, o tam klocek...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...