I zrobiło się sporo trójek w tytule :) Witajcie po dłuuugiej przerwie. Nie pisałam, nie odzywałam się, bo jakoś straciłam natchnienie, a i czasu przy etacie w korporacji i dwójce przedszkolaków zaczęło mi brakować. Jeżeli śledzicie stronę na facebooku, to widzieliście informację o ciąży kilka tygodni temu, jeżeli nie, to wybaczcie spoiler, chociaż tytuł wpisu jest sam w sobie dość jednoznaczny ;)
Jestem już w 27/28 tygodniu i termin mam na sierpień, na razie wszystko przebiega bez większych problemów i choć trochę obawiam się nadchodzących upałów, to jest dobrze. Będę miała córkę :) Nasza rodzina ponownie się powiększy, chociaż tym razem różnica wieku będzie większa. Mikołaj we wrześniu idzie do szkoły (będzie miał 6,5 roku), Dominik niedawno skończył 4 lata i jest dumnym przedszkolakiem. Nie mogą się doczekać siostry i "kłócą się" o to, który nauczy ją jeździć na rowerze, a który strzelać gole - optymiści. Zareagowali na wieść o ciąży bardzo dobrze i czekają z nami. Biorą udział w wybieraniu imienia, odczuli już pierwsze zmiany, bo zrobiliśmy małą rotację pokoi i dostali nowe wysuwane łóżko, biurka itp., ogólnie na razie zyskali.
Powoli, powolutku włącza mi się syndrom wicia gniazda, chociaż za wiele nie kupiłam, bo mam sporo ubranek po chłopakach i w tygodniu dostaniemy ciuszki po córce kolegi Tomka, więc na spokojnie je jedynie posegregowałam i wyprałam. Łóżko, wózek, chusta jest :) Za to nie mogłam się oprzeć i kupiłam otulacz bambusowy firmy Pink No More i kilka pieluszek wielorazowych w rozmiarze noworodkowym, czy też S, ale o tym w innym poście.
Mam nadzieję, że część z Was ze mną została i ktoś tu zajrzy, ale też nie ukrywam, że uwielbiam wracać do dawnych postów i czytać jak to było w poprzednich ciążach, co robiliśmy, czym się interesowałam i jak wszystko się zmienia, więc piszę ten blog w dużej mierze dla siebie. Bardziej intymne szczegóły, zdjęcia maluchów utrwalam w Smash Bookach, które uwielbiam i polecam wszystkim jako sposób na zatrzymanie wspomnień i relaks :) Zaraziłam też M. i D., każdy dostał swój i chętnie go uzupełniają, wklejają zdjęcia, ulotki czy bilety. Kiedyś zamieściłam przykładową stronę na IG - klik.
Na pierwszy raz to tyle wieści :) Nie obiecuję regularnych wpisów, ale też nie zniknę na miesiące.