wtorek, 16 maja 2017

Oczekując Maleństwa III, czyli trzeci trymestr trzeciej ciąży

I zrobiło się sporo trójek w tytule :) Witajcie po dłuuugiej przerwie. Nie pisałam, nie odzywałam się, bo jakoś straciłam natchnienie, a i czasu przy etacie w korporacji i dwójce przedszkolaków zaczęło mi brakować. Jeżeli śledzicie stronę na facebooku, to widzieliście informację o ciąży kilka tygodni temu, jeżeli nie, to wybaczcie spoiler, chociaż tytuł wpisu jest sam w sobie dość jednoznaczny ;)

Jestem już w 27/28 tygodniu i termin mam na sierpień, na razie wszystko przebiega bez większych problemów i choć trochę obawiam się nadchodzących upałów, to jest dobrze. Będę miała córkę :) Nasza rodzina ponownie się powiększy, chociaż tym razem różnica wieku będzie większa. Mikołaj we wrześniu idzie do szkoły (będzie miał 6,5 roku), Dominik niedawno skończył 4 lata i jest dumnym przedszkolakiem. Nie mogą się doczekać siostry i "kłócą się" o to, który nauczy ją jeździć na rowerze, a który strzelać gole - optymiści. Zareagowali na wieść o ciąży bardzo dobrze i czekają z nami. Biorą udział w wybieraniu imienia, odczuli już pierwsze zmiany, bo zrobiliśmy małą rotację pokoi i dostali nowe wysuwane łóżko, biurka itp., ogólnie na razie zyskali.

Powoli, powolutku włącza mi się syndrom wicia gniazda, chociaż za wiele nie kupiłam, bo mam sporo ubranek po chłopakach i w tygodniu dostaniemy ciuszki po córce kolegi Tomka, więc na spokojnie je jedynie posegregowałam i wyprałam. Łóżko, wózek, chusta jest :) Za to nie mogłam się oprzeć i kupiłam otulacz bambusowy firmy Pink No More i kilka pieluszek wielorazowych w rozmiarze noworodkowym, czy też S, ale o tym w innym poście.

Mam nadzieję, że część z Was ze mną została i ktoś tu zajrzy, ale też nie ukrywam, że uwielbiam wracać do dawnych postów i czytać jak to było w poprzednich ciążach, co robiliśmy, czym się interesowałam i jak wszystko się zmienia, więc piszę ten blog w dużej mierze dla siebie. Bardziej intymne szczegóły, zdjęcia maluchów utrwalam w Smash Bookach, które uwielbiam i polecam wszystkim jako sposób na zatrzymanie wspomnień i relaks :) Zaraziłam też M. i D., każdy dostał swój i chętnie go uzupełniają, wklejają zdjęcia, ulotki czy bilety. Kiedyś zamieściłam przykładową stronę na IG - klik.

Na pierwszy raz to tyle wieści :) Nie obiecuję regularnych wpisów, ale też nie zniknę na miesiące.

Pieluszki Tetro: otulacz wełniany plus wkładki

[Publikuję wpis roboczy sprzed 3-4 lat, ale może się komuś przyda :)]

Cały czas stosujemy wielorazowe pieluszki. Nasz stosik się zmienia, bo a) mały wyrasta, b) zmieniają się moje upodobania, c) zmieniają się potrzeby, d) zaczyna się przekręcać, fikać nóżkami, e) bo zachęci mnie nowe rozwiązanie, f) jest coraz chłodniej i dłużej schną, więc trochę więcej ich potrzebujemy :)
Ostatnio do moich ulubionych należą otulacze wełniane. Poza opisanymi wcześniej spodenkami do faworytów należą otulacze Tetro z oryginalnymi flanelowymi wkładami wpinanymi na haftki - dość nietypowo i chyba tylko tu się z nimi spotkałam. To wersja chłonna i nie powiększa pupy za bardzo. Chyba nawet jest jedną z najzgrabniejszych pieluszek. W lipcu kupiłam jeden brązowy (mocca) z wkładem flanelowym wpinanym na haftki. Spodobało się nam, więc dokupiliśmy kolejne wkłady, a ostatnio zaszalałam i pojawił się drugi otulacz jasnoniebieski (aqua) i 11 wkładów. Teraz samo Tetro wystarcza nam na 15 przebrań. Pokochałam otulacze wełniane, mają tę przewagę nad PULowymi, że wystarczy je wietrzyć sporo i raz na powiedzmy dwa tygodnie przeprać. Zakładając, że jakaś wpadka się nie zdarzy, ale nas na szczęście omijają. Poza tym lepiej przepuszczają powietrze - przynajmniej w teorii, ale nam się żadne odparzenia nawet latem nie przytrafiały. 
Otulacz składa się z podwójnej warstwy tkaniny wełnianej i dla lepszego trzymania, warto go potraktować lanoliną, czyli zrobić tzw. kurację lanolinową. Całkiem interesujące doświadczenie, zapach mniej zachęcający ;) Należy do pieluszek One Size i w obwodzie ma 4-stopniową regulację za pomocą wspomnianych haftek (my na razie zapinamy na najwęższą przy 8,5 kg), a wysokość regulowana jest guzikami - zastanawiam się na ile to będzie praktyczne i bezpieczne przy większych, ciekawszych dzieciach. Na razie guziki trzymają bardzo dobrze i raczej oderwanie i połknięcie nie wchodzi w grę. Zapinamy na najniższy, czasami drugi. Z otulacza można też zrobić pasek sumo, co się przydaje przy odpieluchowaniu i szybkiej akcji nocnik, ale nas to jeszcze i już nie dotyczy.
Do tej pory zero odciśnięć, śladów po gumkach itd. Wkład zabezpiecza całą szerokość "języka", a boki dziecka są wolne i oddychają, przebiega przez nie jedynie pasek. Wkładka to 8 warstw flaneli, przy czym składa się z 4 płatów po 2, więc szybciej schnie i bardziej można kombinować ze składaniem i nie wiem dlaczego lubię je zakładać, bo nie robi się tego najszybciej, ale bardzo mi się podoba ;) Można kombinować ze zwijaniem wkładu i dać wedle potrzeb więcej warstw pod pupę, z przodu, na środku itd. Dzięki nim zakochałam się w wełnie :)
Teraz zmieniając pieluchę w pierwszej kolejności sięgam po tetro i wkład, jeżeli się skończą po prefoldy lub formowankę i otulacz (wełniany Storchenkinder lub PULowe). Kieszonki zakładam rzadziej.
Od lewej sama formowanka i kolejne dwa to otulacz z widokiem na guziki (regulacja wysokości)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...