wtorek, 30 września 2014

Uszyłam dziecku czapki :)

Wiem, wiem już się chwaliłam na Instagramie i facebooku, ale blog to blog, więc i tu Was pomęczę. Niestety nie mam dobrych zdjęć. Spodobały mi się dresowe, więc na takie się zdecydowałam. Pierwsza jest dwuwarstwowa z dzianiny dresowej pętelkowej w kolorze szarym, a wewnątrz kolor jeans. Eksperymentalnie metka tkana w samolociki. Może być założona jak na zdjęciu lub można dół wywinąć i jest bardziej przylegająca/krótsza z  kontrastową zakładką koło twarzy. Mikołajowi się podoba, co najważniejsze.
Druga jest jednostronna w kolorze: jeans, materiał prawie jak ściągacz. Ciekawie się podwija, dlatego niczego do niej nie dodawałam. I jest też dobra na Dominika, więc mogą jej używać zamiennie ;)
I jak Wam się podobają? Materiału jeszcze mam sporo, więc powstaną jeszcze spodenki jakieś, czapki dla Dominika, może inne wzory dla Mikołaja, jakiś szalik/komin i może się odważę bluzę z grubszego uszyć ;)

sobota, 27 września 2014

ZOO w Myślęcinku

W środę Mikołaj namówił mnie na "wyprawę" do ZOO. Właściwie, to nie musiał mnie namawiać, bo gdy tylko zaproponował, to podchwyciłam pomysł. Dominik poszedł do klubiku, a my spędziliśmy dwie godziny sam na sam, bo tego czasu tylko z mamą Starszy ma ostatnio mało. Bydgoskie ZOO nastawione jest głównie na polską faunę, ale ma też kilka gatunków zwierząt zagranicznych. Nie jest może bardzo duże, ale w sam raz na zwiedzanie z dziećmi. Z myślą o najmłodszych jest też wydzielone mini zoo z domowymi zwierzętami. Ponieważ było trochę zimno zabraliśmy ze sobą herbatę i nieodłączną hulajnogę, żeby Mikołaj się ruszał a nie marzł. Wyprawa udana :) Spore emocje wzbudził niedźwiedź, a największą ciekawość wydry i osioł. O i ptaki wszelkiego rodzaju, ale głównie bociany i kaczki. Piórko też, na plac zabaw chciał zajść oczywiście, ale że i koło nas jest ich dużo, a Dominik czekał na nas w klubiku, to nie skorzystaliśmy.

wtorek, 23 września 2014

Kolory - Hervé Tullet

O książkach Hervé'a Tulleta czytałam wielokrotnie na blogach. Kusiły mnie, ale jakoś nie byłam do końca przekonana. Przy okazji ostatnich zakupów zdecydowałam się na "Kolory" i to był strzał w dziesiątkę. Już się szykuję na jego kolejne pozycje :)

Mikołaj zachwycony! Jeżeli czytacie bloga, to wiecie, że uwielbia malować farbami. Tu jego rączka staje się zaczarowana, co dodatkowo go cieszy. Za pomocą palca miesza ze sobą kolory, a na kolejnej stronie widzi efekty. Trzęsie książką, przechyla, naciska szarą kropkę, liczy do pięciu (to akurat w tym wieku jest od dawna opanowane), a każda z tych czynności coś powoduje - książka na razie w stanie idealnym mimo wielokrotnego i energicznego potrząsania.

poniedziałek, 15 września 2014

Księga dźwięków - Soledad Bravi

Ostatnio najczęściej czytaną Dominikowi i przez Dominika książką jest "Księga dźwięków" Soledad Bravi wydawnictwa Dwie Siostry.
Pomysł autorka miała prosty, a i ilustracje bardzo mi się podobają. Format nie jest duży, bo 14x14 cm, czyli w sam raz dla malucha. Jest to książeczka kartonowa i liczy aż 112 stron, więc sporo jak na pozycję dla dziecka od roku.

sobota, 6 września 2014

Zbliża się jesień

Wiem, że dopiero pierwszy tydzień września, ale kasztany kojarzą mi się z jesienią, a właśnie je zbieraliśmy do przedszkola :) Zdziwiłam się, że już są i część spadła. Uwielbiam te drzewa i ich owoce. Jak byłam mała często robiłam figurki z żołędzi i kasztanów połączonych zapałkami, wykałaczkami. Powstawały ludziki, konie, żółwie i prawdopodobnie wiele innych stworów. Teraz Mikołaj wszedł w ten okres i będzie się bawił z kolegami w przedszkolu, ale i w domu coś porobimy - będę miała pretekst do powrotu do dzieciństwa ponownie. Bycie mamą jest fantastycznym przeżyciem, nawet jeżeli czasami ze zmęczenia się zwyczajnie pada i nerwy puszczają, to ten uśmiech, zabawa, bliskość są  niezastąpione i nie do przecenienia. 
Jesień... kolorowe liście, deszcz, wieczory przy książce z rozgrzewającą herbatą. Ostatnio skakanie po kałużach, malowanie parasolki, układanie puzzli, gry, dużo zabaw plastycznych (np. malowanie liści) i czytania w domu. Uwielbiam :) Oczywiście każda pora ma w sobie coś niezwykłego i coś, co sprawia, że nie możemy się doczekać kolejnej, ale jednak w jesieni jest jakaś magia zmiany. W tej szarości można docenić tak wiele drobiazgów i cudów natury.
Będziecie zbierali kasztany i żołędzie z dziećmi? Albo kolorowe liście na bukiety czy projekty plastyczne? My na pewno jeszcze nie raz się wybierzemy na spacer z misją zbierania.

środa, 3 września 2014

Pierwszy dzień w klubiku

Ostatnio u nas bardzo dużo zmian. Dzisiaj np. pierwszy raz zaprowadziłam Dominika do klubiku. Na razie na 3 godziny dziennie i do momentu znalezienia pracy na etat więcej nie przewiduję. Chodzi tam syn znajomych i bardzo sobie chwalą, grupa jest mała, 3-4 panie na 6-10 maluszków. Miałam w ramach adaptacji z nim dzisiaj zostać, ale jak zobaczył zabawki, to pobiegł do nich i nawet chyba nie zauważył, że mnie nie ma. Tzn. byłam przez pierwszą godzinę w szatni tak na wszelki wypadek, ale potem stwierdziłyśmy z paniami, że to się mija z celem i wróciłam do domu na kawę, co chwilę zerkając na telefon ;) Jednak chyba to przeżywałam. Odebrałam go przed 12, mały zadowolony podbiegł do mnie, bluzeczka nosiła ślady farb, powstało wiekopomne dzieło, a i z masy solnej coś chyba lepili. Z tego co wiem, to bardzo często plastyczne zajęcia mają. Przy mnie było tańczenie i przy okazji poznawanie zasad ruchu drogowego. Po powrocie zupka i śpi, a ja Wam zdaję relację ;) Zrobiłam też trochę w domu, żeby nie było tradycyjnie pranie, obiad. 
Są dwie sale zabaw, na zdjęciu fragment mniejszej, dzieci były w dużej i tam się nie pokazywałam, żeby D mnie nie zauważył. Własne podwórko zabezpieczone, ze stolikiem, domkiem i pewnie kilkoma innymi rzeczami. Każdy ma swoje miejsce w szatni. W godzinach, w których będzie przebywał Mały jest drugie śniadanie w postaci owoców. Odprowadzam go po śniadaniu, a wracamy na obiad, bo nie chcę ryzykować, że zaśnie w klubiku, a nie w domu. Mamy spacerkiem 10 do 15 minut, więc blisko. Nie aż tak jak do przedszkola Mikołaja, ale jednak wygoda jest. Prawdopodobnie za kilka dni będzie kryzys, bo Dominik się zorientuje, że wychodzę, a zabawki już taką nowością  nie będą, ale zobaczymy. Na razie jest bardzo dobrze.

wtorek, 2 września 2014

Piaskownica dla dzieci na balkonie - po kilku miesiącach

Pamiętacie wpis, w którym zastanawiałam się, jak zagospodarować balkon i między innymi zdecydowaliśmy się na piaskownicę?
Obiecałam, że napiszę czy się sprawdza, jakie są jej wady i zalety. Mąż był raczej sceptyczny, a teraz jest zadowolony i przyznaje, że się przydaje i to był dobry zakup. Ja zaczęłam się wahać, po kolejnym zamiataniu piasku ;) Tak poważniej. Dzieci bawią się chętnie, przydaje się szczególnie w deszczowe dni, gdy do piaskownicy na plac zabaw raczej wyjść nie można, albo w te bardzo słoneczne w porze szczytu, gdy tu mogą się skryć w cieniu. Pomocna była w czasie drzemki jednego, bo drugi mógł się bawić na powietrzu bez konieczności tak naprawdę wyjścia z domu. Wieszałam pranie, a Dominik się bawił.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...