czwartek, 29 listopada 2012

Małe sukcesy - wielka radość

Nocnikujemy już od jakiegoś czasu i wieczorem siku praktycznie jest zawsze, z rana przeważnie. W ciągu dnia ze względu na żłobek różnie. Ale... od tygodnia żadna kupa nie wylądowała w pieluszce :) Wszystkie w nocniku. Mikołaj pokazuje pupę i leci do łazienki po nocnik (wcześniej zapala światło, po wyjściu gasi - szok!), przynosi, stawia i próbuje się rozbierać, w tym zdecydowanie jeszcze trzeba mu pomóc. Zasiada na tronie uśmiechnięty. Czasami towarzyszy mu książeczka, którą wcześniej sam weźmie, innym razem zabawka lub soczek. W przypadku siusiu co jakiś czas wstaje i sprawdza, "nie ma" to siada dalej, ale bez przesady, nie przesiaduje na nim całego dnia. W przypadku kupy od razu jest dłużej. Potem, gdy w mieszkaniu unosi się specyficzna woń, wstaje uśmiechnięty i bije sobie brawo. Rodzice z nim i wielka radość panuje w całym domu - szczególnie u tego rodzica, który akurat nie zajmuje się wyniesieniem nocnika ;) Ostatnio po siku, zabieram nocnik, a tu bunt i po niego ponownie idzie, na zasadzie: "a co mi tam" wysadzam i po chwili kupa - jednak dziecko wie, czego potrzebuje. Na szczęście. 
Wg niektórych, to i tak późno, wg części za wcześnie - wszystkim nie dogodzisz. Od początku przyjęliśmy zasadę nic na siłę, ale konsekwentnie po pobudce, spacerze, posiłku. Początkowo rezultaty były na chybił trafił, teraz już zorientował się o co chodzi i że rodzice się cieszą jak coś jest w nocniku i mają specjalne (głupawe) wierszyki i piosenki na tę okazję ;) Cel: odzwyczajenie od pieluchy przed narodzinami brata - jak najbardziej realny i myślę, że to kwestia tygodni tak naprawdę. Tylko żłobek odrobinę psuje szyki, bo tam w pieluszce biega. Od stycznia pewnie będzie ze mną w domu po przeprowadzce - do czasu znalezienia nowego, to może wtedy przyspieszymy naukę.

czwartek, 22 listopada 2012

Czuję ruchy

Jeszcze pamiętam jakie emocje towarzyszyły temu odkryciu w pierwszej ciąży (więcej tu). Niezapomniane uczucie, wspaniałe i jak uspokajające, bo nie musiałam czekać na wizyty, by się dowiedzieć, że z Maleństwem wszystko dobrze - sam dawał o tym znać. Początkowo delikatnie, z upływem tygodni zdecydowanie mocniej i częściej. Pod koniec wspaniała była jego czkawka. Wcześniej nawet nie wiedziałam, że będę wstanie odczuć takie szczegóły. Wiązało się z tym też jakby ponowne odkrycie i upewnienie się, że jestem w ciąży. Brzmi to dziwnie, bo co tydzień sprawdzaliśmy jak się Maluch rozwija w internecie, czytaliśmy książki, były wizyty i usg, ale dopiero te ruchy uświadomiły mi, że to się nie dzieje gdzieś obok i nie dotyczy kogoś innego, a mnie, mojego ciała. To we mnie i dzięki mnie rozwijało się nowe życie.
Tym razem jest odrobinę inaczej. Wiedziałam czego się spodziewać i już wcześniej czasami czułam Synka, delikatne ruchy, ale wiedziałam, że te rewolucje, to moje Dziecko. Odczucie ulgi jest chyba nawet większe, bo i ta ciąża jest inna, przez chwilę nawet zagrożona, tym bardziej cenię każdy sygnał, że Mały nadal jest z nami, rusza się i kłopoty mamy aż tak go nie dotykają, choć niezauważone nie przechodzą. Już się nie mogę doczekać tego wiercenia, świadomości gdzie jest pupa, kolano... Odpowiedzi na dotyk, delikatne pukanie, dłoń męża. Jak będzie reagował na zaczepki Mikołaja? 

środa, 14 listopada 2012

Już w domu

Nie pisałam, bo byłam kilka dni w szpitalu. Miałam skurcze i skróciła mi się szyjka, ale przeszły i już w domu leżę. Biorę leki i odpoczywam... jeżeli tak leżenie można nazwać :) Ogólnie nie jest źle. We wtorek mam wizytę i dowiem się więcej. Tzn. czy wszystko wróciło do normy, czy jednak muszę na oddział wrócić.
Niby szpital nie jest zły, ale w domu nawet ta sama herbata smakuje inaczej - oczywiście lepiej. Cieszę się, że już jestem u siebie i mam nadzieję, że do porodu już nie będę musiała do szpitala wracać. 
Powoli brzuszek się pokazuje i od czasu do czasu chyba czuję ruchy Maleństwa, ale jeszcze nie jestem w stu procentach pewna czy to zawsze On. Już się nie mogę doczekać tego wspaniałego wiercenia :)

czwartek, 1 listopada 2012

Mam słonika!

Udało mi się wylicytować dla Mikołaja na aukcji charytatywnej dla Marcinka turkusowego słonika. Mam nadzieję, że małemu też się spodoba. Na zdjęciach autorki prezentuje się tak:
Jeżeli chciałybyście pomóc, to jeszcze jest wiele aukcji - o tu  :)
*****
Z wieści ciążowych: byłam na wizycie. USG będę miała na kolejnej, ale badanie tętna i przepływów było - wszystko jest dobrze, z szyjką też. Niestety z powodu wymiotów (wirusówka przyniesiona przez M) schudłam i mam napiętą macicę, więc mam jak najwięcej leżeć, brać witaminy i odpoczywać generalnie. Co robię i dostaję powoli świra, ale dam radę. Trochę poleżę, to może potem będę mogła normalnie już funkcjonować :)
Z tego powodu nie jedziemy nigdzie na groby, bo mamy wszędzie daleko. Po obiedzie za to wybieramy się na spacer na cmentarz postawić znicz pod krzyżem. Ten dzień zawsze sprawia, że dużo myślę, wspominam tych, którzy odeszli, szczególnie moich dziadków. Czas ta szybko mija, że trudno wręcz w to uwierzyć. No cóż nie smęcę więcej i wracam do "odpoczywania".
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...