wtorek, 26 października 2010

Wyznania w sieci

W najnowszym numerze kwartalnika "Dobra mama" ukazał się artykuł Izabeli Lenkiewicz o blogerkach z brzuszkiem, czyli o nas :) Wzbogaciły go fragmenty z ciążowych blogów, m.in. mojego, dokładnie fragment o rozmowach T. z Synkiem (Tata rozmawia z brzuszkiem).
Odnośnie rozmów, potwierdziłam swoje uczestnictwo w spotkaniu z cyklu "Mama rozmawia" w Poznaniu. Mam nadzieję, że z eskortą T. na nie dotrę (biedak) i dowiem się ciekawych rzeczy. Zobaczymy już w piątek. A szkołę rodzenia zaczynamy w połowie listopada! To już niedługo.

piątek, 1 października 2010

Przyszła mama?

Tak mnie dzisiaj naszło na rozmyślanie ;) Wszyscy mi mówią, że w lutym zostanę mamą, że jestem przyszłą mamusią itp. Tak się zastanawiam... Teoretycznie i prawnie, rzeczywiście mamą zostaje się w momencie narodzin dziecka, nie chcę tu dyskutować o momencie zapłodnienia i powstania nowego życia w konkretnych religiach, pod względem biologicznym itd. A jednak jeżeli nie jestem mamą to kim? Kobietą w ciąży, ciężarną, osobą w stanie błogosławionym, dwupakiem, ciężarówką, hmmm... Niby wiem, że obowiązki i tym podobne też się zaczną dopiero jak Synek przyjdzie na świat, ale...
No właśnie "Syn", jeżeli istnieje i rozwija się we mnie osoba, o której piszę Syn, Maluch, po imieniu (jak tylko się zdecydujemy na jakieś konkretne), która mnie kopie, macha rączką z ekranu usg, ma czkawkę, ćwiczy oddychanie, siusia też we mnie, no cóż nie wszystkie aspekty są słodkie, to czy równocześnie siebie nie mogę/powinnam nazywać mamą od dziś, od teraz, wczoraj, kilku tygodni, miesięcy? Przecież do T. mówię, czasami coś w stylu: "Syn się stęsknił za Tatą i chce by go pogłaskał, czy coś powiedział do brzuszka". Skoro Maluch jest na tyle silny, że Jego kopnięcie może wyczuć osoba, która przyłoży dłoń do brzucha, to czy już nie jest?
Ja też już się zmieniłam. Może nie są to istotne zmiany, ale zwracam uwagę na to co jem, by nie zaszkodzić Synowi, chodzę na spacery, wysypiam się, planuję przyszłość, kupuję mu ubranka, pracuję więcej, by potem móc poświęcić Mu więcej czasu i uwagi. Głaszczę brzuch, mówię do niego, śpiewam... No chyba nie do własnego żołądka? Kieruję te myśli i słowa do Niego, czyli do kogoś, kto już jest, a nie dopiero stanie się.
Fakt, początkowo towarzyszyła mi obawa, że może coś się nie uda, że będzie płacz, ale na szczęście na razie jest wszystko dobrze, a z każdym kolejnym kopnięciem, dniem, tygodniem Jego szanse wzrastają i staję się spokojniejsza. Może więc już powinnam nazywać się Mamą?
Mały sie chyba zgadza, bo cały czas kopie - ostatnio mocniej i mocniej. Chociaż przypuszczam, że ma to więcej wspólnego ze słodkimi batonikami zbożowymi własnej produkcji, bo zauważyłam, że jest bardziej aktywny po słodkościach. Tak czy inaczej tłumaczę to sobie jak chcę, bo na razie jeszcze nie może głośno zaprotestować. Pozdrawiamy: Młoda Mama i Syn :)
Kiedy poczułyście się jak Mamy, Tatusiowie? Kiedy to do Was dotarło, czy z chwilą narodzin, pierwszego kopnięcia, testu, gdy usłyszeliście bicie serca, pierwsze usg, a może później?

[Wpis przeniesiony z bloxa, oryginalne komentarze tu]
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...