czwartek, 26 stycznia 2012

Mam swoją szafę :)

Pamiętacie jak pisałam w poście o zabezpieczeniach do szafy, że M. otwiera szafę T. i "robi porządki"? Po ostatnich przemeblowaniach komodę z jego ubrankami zastąpiła szafka. Zadowolony podchodzi i otwiera - widzi swoje ciuszki  - uśmiech i patrzy na mnie, na szafę, na mnie, na ciuszki - większy uśmiech. Zamyka. Odchodzi. Wraca, otwiera, zamyka. Odchodzi i wraca. Wyjął bluzkę i rajstopy, sygnał, że czas wyskoczyć z piżam :) Genialny jest, cudowny i kocham go z każdym dniem coraz bardziej. 
To jego bieganie po domu, bo prędkość osiąga kosmiczną! Przenoszenie konika, na którym powinien raczej siadać, choć i buja się ślicznie, a właściwie podskakuje, przynoszenie zabawek i "da" [daj=proszę;)] uśmiech i powrót po nie lub kolejna porcja. "Tata ta ta ta" na dźwięk domofonu i widok T. lub błędnie... listonosza, ale szybko się speszony przytula do mnie. Przekładanie klocków z jednego pudełka do drugiego, z jednej strony na drugą.
Uśmiech, radość jaką wnosi. Jest wspaniały, ale jak szybko rośnie, zmienia się... jak zatrzymać czas?

środa, 25 stycznia 2012

Dziecko w drodze

czyli spóźniony (a obiecany) opis drogi na święta - wiem, że już miesiąc minął, ale dużo się działo. Będziemy mieli większe mieszkanie! Nadal nie mogę w to uwierzyć :) Ale do rzeczy...
Część pierwsza wyprawy pociągiem do mamy niestety przypadła na szczyt wirusówki M. Pierwszej i niespodziewanej, choć po przebojach T. można się było w sumie tego spodziewać. Generalnie do przyjemnych nie należała, ale pociągów nie skreślamy, bo mały lubi nimi jeździć. Może pochodzić, zasnąć spokojnie na ramionach moich, T. lub swoim kocyku rozścielonym na siedzeniu. I bardzo ważne - przedział dla matki z dzieckiem :) Jest miejsce przeważnie, choć nie we wszystkich pociągach są.
Wyjazd na wielkie biesiadowanie to ponad 4, a właściwie 5 godzin samochodem. Wyobrażacie sobie małe, żywe, wiecznie biegające dziecko siedzące spokojnie w samochodowym foteliku? Właśnie... Zaczynam się przychylać do stwierdzenia znajomego, że na wyjazdy z dziećmi, które siedzą w zajmującym sporo miejsca foteliku i potrzebują wózka potrzebne są samochody rodzinne. My jechaliśmy zwykłym, skądinąd genialnym autem i to obładowani prezentami, jedzeniem, zabawkami itd., więc wózek został w domu. Obawialiśmy się dodatkowo tej drogi, bo M. dopiero wyzdrowiał, ale wyjścia nie było.
Zastosowaliśmy kilka prostych zasad, które szczególnie przy długich trasach się przydają (jak znacie więcej/inne to proszę napiszcie w komentarzach, każda myśl może być zbawienna :)).
Godzinę wyjazd dopasowaliśmy na tyle ile się dało do rytmu dnia Szkraba, czyli w czasie jego dziennej drzemki (im dłużej śpi, tym dłuższy fragment trasy mija w ciszy i spokoju z pięknym widokiem drzemiącego synka...). Może jeszcze lepszą opcją byłby przejazd nocny, ale niestety ta opcja u nas była niemożliwa. Przed wyjazdem zabawa i zabawa by się wybrykał i zmęczył. Po pierwsze będzie dłużej spał, a po drugie nie będzie mu aż tak brakowało ruchu, bo część dziennej dawki energii zużyje :)
Wygodny, bezpieczny, dopasowany do wieku i wagi dziecka fotelik samochodowy! I tu proponuję poczytać, popytać znajomych, obejrzeć filmy z testów, sprawdzić wszelkie możliwe. Wiem, że są też takie rozkładane do drzemki, sama nie mam, więc się nie wypowiem, ale koleżanka wozi dziecko i jest zadowolona. Ważne są też "przydasie", czyli picie, jedzenie, higieniczne sprawy (pieluchy, chusteczki, śliniak/tetra, coś do podłożenia by przebrać itd., itp). Latem i w czasie śniegu przydaje się przesłonka na okno, by słońce nie raziło, podobnie w nocy. Do tego zabawki i głowa pełna pomysłów plus nieograniczone pokłady cierpliwości :) U nas się też sprawdza metoda zwana "mama jedzie z tyłu"... Mimo genialnego kontaktu T. z Bąblem i tak łatwiej mi go uspokoić, stety/niestety.
Zaplanować przerwy i postoje (raczej nie wypadną dokładnie tak jak byśmy chcieli i małe samochody mają jeden z nielicznych plusów w rodzinnych wyjazdach - wcisną się w jedyne wolne miejsce w mieście lub koło sklepu potrzebne na już - przetestowałam z płaczącym/wyjącym M. ;)). Przy długiej trasie nie ma szans by bez zmiany pieluchy, jedzenia czy chwili na rozprostowanie nóg się obyło. Nie i koniec. Lepiej się na to wcześniej nastawić, żeby potem nie pędzić i się nie denerwować, bo czas goni. 
I uwaga teoretycznie oczywista typu: zero latających małych obiektów w samochodzie czy czegoś za dzieckiem, co może na niego spaść. Pamiętajcie, że dzieci tylko pozornie mają krótkie rączki ale daleko nimi sięgają :) czyli np. blokada drzwi i okien z tyłu u malucha.
***
Wpis sponsorowany.

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Choroba - zmiana pieluch i innowacje modowe ;)

Chyba nic poważnego, ale niestety M. dopadło choróbsko :( Już od soboty go męczy biegunka, więc po konsultacji dajemy sporo pić i probiotyk. Jest lepiej, ale nie cierpię jak jest chory i nie ma jak mu pomóc. Tylko tulić i tulić. No i jeszcze karmię czasami, więc teraz trochę częściej i uważam na to co jem, choć do tej pory na nic źle nie reagował.
Przy okazji odkryłam dwie rzeczy:
1. Po kolejnym prezencie, który poszedł bokiem pieluchy zorientowałam się, że choć Dada Premium 4 jest na 7-18 kg, to mój 10,5 kg Okruszek z niej wyrósł. Ponieważ na spacerze wcześniej byliśmy, a ze względu na gorączkę mieliśmy unikać dłuższych wyjść, szczególnie do zatłoczonych miejsc. To siostra poszła do najbliższego sklepu (Biedronka dalej) po Pampersy, a że ceny są kosmiczne, bo to asortyment "przy okazji" a nie główny, to zamiast 4+ skończyło się na opakowaniu 10 szt. Bella Happy 5 (12-25 kg). Są fantastyczne i wcale nie za duże, a o ile łatwiej się je nakłada ;) Pokombinuję z innymi firmami w rozmiarach 4+ i 5 i zobaczymy, bo trzeba będzie zmienić.
2. Zanim się zorientowałam to M. pobrudził z 10 kompletów ciuszków i z braku śpiochów, pajacy, rajstop szedł do łóżeczka w spodenkach delikatnych lub piżamkach - które ostatnio pokochał - i z... moimi skarpetkami/stopkami, które fantastycznie się sprawdziły jako podkolanówki dla niego :) Nie będzie problemu, że z nich wyrośnie.

Ponieważ dawno nie pisałam, to uzbierało się kilka tematów, choćby pierwszy śnieg i fantastyczna zabawa z sankami. Opis wyjazdu na święta i kombinacje samochodowe, by Skrzat wytrzymał te 4-5 godzin w jednym miejscu, ale o tym w kolejnych wpisach. Zainteresowanie cioć ;) No i nowe umiejętności typu wchodzenie po schodach i wspinanie się, nowe słowa itd.

Przy okazji zapraszam na candy wielkanocne, czasu jeszcze sporo, ale może macie ochotę na pisankę wstążeczkową. Zapisy na blogu robótkowym. Dla zakochanych zrobiłam kilka kartek walentynkowych i tradycyjnie wrzuciłam je do sklepu, choć na razie tylko jedną zieloną i kilka bardziej uniwersalnych - zapraszam ;)

środa, 11 stycznia 2012

Rok 2012 rokiem zmian

Już od kilku lat kolejny rok przynosi zmiany, ślub, ciąża, dziecko :) 2012 to koniec wychowawczego, działalność i zmiana mieszkania na większe połączona ze zmianą miasta. Dzisiaj jedziemy do dewelopera wstępnie wybierzemy mieszkanie, poznamy dokładne warunki i terminy spłat. Już się nie mogę doczekać.
Będzie się działo, a do tego zamierzam stracić z 10 kg - "pestka" ;) To będzie ciężka, ale satysfakcjonująca walka, taki jest plan. Nadal karmię, więc bez szaleństw, ale już/dopiero 2 kg poszły w niepamięć. Do wakacji chcę zobaczyć 6 z przodu, co przy obecnych 76 oznacza około kg miesięcznie. 
Przy okazji zaczęłam "produkcję" jajek karczochowych na Wielkanoc i niedługo będzie je można tu kupić.

czwartek, 5 stycznia 2012

Po świętach

Mam ostatnio mało czasu, więc skopiuję wpis z FB:
Święta... szkoda, że już się skończyły, to pierwsza Wigilia Bąbla. Dużo osób - około 20, normalne jedzenie z talerza mamy i babci - był zachwycony, prezenty... dużo prezentów. Niestety też dużo czasu w samochodzie i pociągu, a przed świętami pierwsza wirusówka, ale już dawno wszystko bdb. Chodzi coraz więcej i pewniej. Nauczył się robić hurra ;) Tzn. rączki do góry z uśmiechem :D Ogólnie zmienia się b. szybko, czasami za szybko, a czasami bym chciała, żeby już w przedszkolu był. Teraz słodko śpi, najwspanialszy widok pod słońcem, tuż po jego wspaniałym, beztroskim śmiechu :)
Pozdrawiam i mam nadzieję, po weekendzie napiszę więcej i częściej.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...