piątek, 26 grudnia 2014

Zimowy świąteczny czas

Pada śnieg, pada śnieg, Mamo zobacz! Śnieg! Ulepimy bałwana? Pójdziemy na sanki?
Nie mogłam odmówić :) Śnieg spadł wieczorem, więc na krótko wyszliśmy i zaczęliśmy zabawę. Powstał mały bałwanek, z marchewkowym nosem i orzechowymi oczami - pierwszy w tym roku. Dzieciaki zachwycone, rodzice i babcia też. Nawet przetrwał do rana i napadało jeszcze trochę.

Uwielbiam zimowe spacery :) Było łamanie lodu w kałużach, szum rzeki, zabawy w chowanego, a popołudniu wyszliśmy jeszcze na sanki. 
Moje Szkraby kochane w akcji :)

niedziela, 21 grudnia 2014

Pojemnik na zabawki kąpielowe BabyOno

Na początku grudnia, w sam raz przed Mikołajkami, kurier przyniósł nam pojemnik na zabawki kąpielowe od firmy BabyOno. Trafił do paczki dla Dominika, bo Starszy już swoją miał skompletowaną. Jest to chyba jedna z nielicznych zabawek, którą bawią się wspólne, a właściwie, którą interesuje się i jeden i drugi, bo żeby tak pięknie razem, to niekoniecznie ;) Zaraz, jak to "zabawek"? Przecież to pojemnik na zabawki, rzecz użyteczna, a nie zabawka sama w sobie. Niby tak, a jednak nie, bo bardzo dobrze łączy w sobie te dwie funkcje. Do tej pory nasze kaczuszki, żabki, kubeczki trafiały do plastikowego pojemnika i na górę szafy. Plusem było to, że maluchy same do niego nie sięgały, nie rzucał się też w oczy i można było udawać, że chociaż jedno pomieszczenie w domu nie jest pełne dziecięcych gadżetów, był pojemny. Minusem była przede wszystkim konieczność częstego czyszczenia zabawek, ich osuszania przed odłożeniem, bo w innym razie woda gromadziła się na dnie pudełka. Pojemnik BabyOno służy nam zaś nie tylko do przechowania kąpielowych zwierzątek, ale i do zabawy nimi i łatwiejszego codziennego czyszczenia, opłukania po kąpieli. 
Maluchy wyrzucają z niego zabawki do wody. Mikołaj spokojnie zdejmuje i zakłada pojemnik z przyssawki, przeczepia go w inne miejsce, za to Dominik stosuje raczej rozwiązanie siłowe i... bam! jest w całości w ręku, gorzej, że do wanny pod wodą się potrafi przyczepić i potem jeszcze trudniej go wyłowić i oderwać ;) Zarówno Starszy, jak i Młodszy lubi łowienie zabawek w trakcie i po kąpieli. Próbują przecisnąć mniejsze przez otwory. Atrakcją jest czyszczenie pojemnika i jego zawartości pod bieżącą wodą, ja się cieszę, bo jest to łatwe, szybkie i przyjemne, a maluchy, bo woda ucieka dziurkami, czasami jakieś zwierzątko fika koziołki itd. Dzięki otworom woda nie zalega w pojemniku i szybciej schną. Dla zobrazowania procesu posłużę się zdjęciami ze strony BabyOno, bo u nas w oparach pary i przy "spokojnych, pozujących" Chłopakach szczegóły przysłania mgła i są zdecydowanie rozmazane, ekhm... cóż, nigdy nie twierdziłam, że super ze mnie fotograf, prawda? Połączcie to z awarią aparatu i zdjęciami wyłącznie z telefonu i efekty można podziwiać na zdjęciu wyżej :)
Przy okazji trzy wersje kolorystyczne pojemnika. My wybraliśmy neutralny zielony pasujący do kolorystyki łazienki. Różowy akcent nam niestraszny ;) Po kilku tygodniach odczepiania, przyczepiania i przesuwania mogę spokojnie napisać, że moc przyssawki godna pozazdroszczenia i utrzymuje ciężar zabawek, nawet biorąc pod uwagę, że w części zwierzątek przez jakiś czas z przyczyn nieznanych pozostaje woda (do czasu mojego prysznica, gdy to namiętnie ją z nich wyciskam ;)), więc jest wytrzymała i spełnia swoje zadanie. Dodatkowo sama w sobie interesuje Młodszego, który usilnie próbuje ja odczepić - może to jakaś sugestia, że klocki typu przyssawki by się przydały? Wadą pojemnika jest rzucanie się w oczy i ekspansja dzieci na ostatnie, pozornie od nich wolne pomieszczenie... Prawdziwa tragedia :)
Za pojemnik dziękuję Pani Agnieszce z firmy BabyOno. 
http://www.babyono.com/
Jednocześnie mam do Was pytanie: jak przechowujecie zabawki do kąpieli swoich maluchów? Właściwie dwa pytania: czy i u Was mimo usuwania części z nich co jakiś czas niesamowicie się mnożą i jest ich tak dużo?

niedziela, 14 grudnia 2014

Grudzień pędzi jak szalony

Mam wrażenie, że ostatnio nim się obejrzę mija kolejny tydzień, miesiąc. Grudzień 2014 jest wyjątkowo zwariowany. W pierwszym tygodniu Mąż był na delegacji zagranicznej i byłam z Maluchami sama a paradoksalnie sporo zrobiłam, jakoś potrafiłam się zorganizować. Byliśmy na urodzinach u kolegi Mikołaja z przedszkola (w sali zabaw) - co nawet udało mi się uwiecznić w moim SmashBooku, o którym kiedyś będzie więcej. Z konieczności na ostatnią chwilę powstała też pierwsza kartka z sową dla dzieci. Ten wypad całą trójką, to udana zabawa, poznanie rodziców. To też weekend odwiedzin w związku z mikołajkami i imieninami Starszego. Odkrycie klocków/śrubek Jaw Bons - genialne! Polecam serdecznie.
W końcu się zdecydowałam na wymianę okularów na soczewki :) Odwiedzili nas znajomi, a pisałam już o tym, że u Mikołaja pierwszy raz nocowała koleżanka? Z rodzicami (nie wiem czy kolejność odwrotna nie powinna być, ale przejęcie Syna bezcenne), więc mogliśmy porozmawiać przy % układając puzzle - taaaa, a dzieci spały :) W sobotę byliśmy na mini sesji świątecznej i już się nie mogę doczekać zdjęć. Mały ich przedsmak mogliście już zobaczyć na Instagramie czy Facebooku.
Ten tydzień dopiero będzie zakręcony i pełen spotkań, zdobienia pierników w klubiku, koncertu kolęd w przedszkolu, lepienia bałwana (o ile będzie śnieg, a właśnie pierwszy już przez kilka godzin był!). I tak to skrótowo ujęłam a zamieszania było mnóstwo i działo się bardzo dużo :) Spędziliśmy też więcej czasu wieczorami we dwoje odkrywając nowe gry, choćby Rój czy Mr. Jacka, Dixit (to już z moją Mamą).
Postanowienie: znaleźć więcej czasu na blog! ;)

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Bracia, mały ogrodnik

Wiem, wiem już kiedyś wpis o takim tytule był :) I też ze spaceru i też zimą, ale cóż zrobić skoro oni tacy wspaniali są? Pamiętacie zdjęcie, na którym Mikołaj pchał sanki z Dominikiem (tu)? Oficjalnie ogłaszam, że nadal jest najwspanialszym Starszym Bratem, Młodszy też jest cudowny, żeby nie było. Dominik często podchodzi do Mikołaja i go przytula, chętnie po niego do przedszkola idzie, jak dostają jedzenie, to zawsze się upominają o porcję dla drugiego i się dzielą. Oczywiście zabierają też sobie zabawki, czasami chcą dokładnie ten sam samochód/klocek/maskotkę/książeczkę/kredkę/wstaw dowolne, który akurat ma drugi, mimo że obok kilka prawie identycznych leży, ale tak już między rodzeństwem jest i ma to swój urok.
Mąż wyjechał na tydzień, Mikołaj obiecał, że będzie bardzo grzeczny i będzie mi pomagał i jest wspaniały :) Wczoraj na spacerze biegał za Dominikiem, chciał pchać wózek, dobrze, że mamy wersję terenową, którą wystarczy lekko dotknąć i jedzie, dawał buziaki, przytulali się. Za to Dominik zawsze przed wyjściem sprawdza czy wszyscy mają czapkę, rękawiczki i buciki ;)
Uwielbiam patrzeć na ich wspólne zabawy. Po powrocie do domu gorąca herbata/woda z miodem, potem układaliśmy drogi i tory wielkie, obowiązkowo z mostami. Malowaliśmy farbami i kredkami, czytaliśmy. Robili dla mnie niespodzianki (inicjatywa Mikołaja): budowle z Duplo, laurki, posprzątali książeczki - cudowni są :)



I od słowa do słowa na spacerze urodził się pomysł. Syn chce mieć kwiatka, o którego tylko on będzie dbał, takiego tylko dla niego. Doniczkowego. Pomyślałam o kaktusie, bo nie wymaga jakiejś specjalnej troski, ale te kolce (wiem, że są i odmiany niekłujące, ale akurat u nas w kwiaciarni nie było). Padło na innego, nie mam zielonego pojęcia jak się nazywa, ale pasuje kolorystycznie do pokoju i już znalazł swoje miejsce. Dzisiaj mi rano jeszcze Bąbel przypominał i upewniał się, czy jak wróci z przedszkola, to kwiatek będzie na niego czekał, sam wybrał też dla niego miejsce obok metryczki i lampek Cotton Ball Lights (muszę o nich napisać więcej) "tak by Dominik nie się ukłuł i nie zrzucił".
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...