środa, 30 października 2013

Pół roczku pod znakiem dyni

Nie wiem kiedy to zleciało, ale wczoraj Dominik skończył pół roku, a ja pamiętam jeszcze sesję ciążową  (klik, klik) i to wyczekiwanie, pierwsze wspólne dni. Planowałam długi wpis o nim zrobić, jak się zmieniał, kilka zdjęć wstawić, ale ostatnio czasu praktycznie w ogóle nie mam. Wyjazdy na groby, przygotowania do kolejnych, a najbliższy ponad dwie godziny samochodem. Wczoraj też niespodziewanie robiliśmy dynie. Wcześniej nigdy się tym nie zajmowałam, kojarzyło mi się z Halloween, którego nie uznaję, ale w przedszkolu święto dyni i konkurs na lampion. Kilka osób już przyniosło i Mikołajowi się spodobały. Oczywiście też chciał zrobić, więc "Mamusiu, Mamusiu" i ok. Tomek wieczorem pojechał po jedną, ale taki mały koszmarek jedynie został ;) Przeszłam się więc na rynek po ładniejsze i na szczęście były. 

czwartek, 17 października 2013

Drugie życie zabawki | wspomnienia

Robiąc porządki w ubrankach, czytaj: ponowna zmiana rozmiaru i przeglądanie tych po Mikołaju, natknęłam się na jego dawną zabawkę. Pamiętam jak ją kupowaliśmy, jak się nią bawił w parku na ławce, a teraz leżała zapomniana w torbie. Taka zwykła kostka z kolorowym welurem, wewnątrz pianka i dzwoneczek. Niby nic, a zajmie na jakiś czas i cieszy :) Niestety nawet pranie jej nie pomogło, zmechacona, nie najpiękniejsza już i normalnie trafiłaby do kosza, ale od czego ma się świra na punkcie maszyny do szycia? Zrobiłam jej nowe "ubranko" z niebieskiego i brązowego minky w wypukłe kropki, dodałam sówki, masę tasiemek i proszę ;) Jak nowa. O dziwo zainteresowała bardziej Micke'a, który zaczął nią rzucać do nas w formie piłki. Co z kolei rozbawiło Dominika. Powoli i on przejawia nią zainteresowanie, ale na razie miętolmetki wygrywają wśród zabawek z tasiemkami.

środa, 16 października 2013

Formowanki Pupus - czyli co do otulacza cd

Pierwszą formowankę Pupus kupiłam jeszcze w ciąży i wcześnie zaczęliśmy je zakładać Dominikowi. Mam nawet zdjęcie w pieluszce, gdy miał zaledwie 5 dni, takie cieniutkie nóżki mojego Maluszka :) W sumie ważył już około 4,5 kg, ale...
Wzorek "brum brum" ;)
Później już taka spora się nie wydawała, ale jak widać od początku leżała dobrze.
Formowanka, to pieluszka, która nie posiada warstwy nieprzemakalnej i teoretycznie wymaga otulacza (na zdjęciu po lewej S Pupeko i w pierwszych tygodniach był zdecydowanie moim ulubionym, bo otulał wszystkie wkłady, prefoldy, formowanki bez problemu). Teoretycznie, bo latem czasami nie zakładałam tylko leżał w upalne dni bez ;) Pupus posiada w ofercie formowanki w siedmiu wzorach i trzech rozmiarach: do 7kg, 7-13 i powyżej 13. Mam dwie najmniejsze i jedną średnią. Nie pamiętam dokładnie kiedy wyrósł z najmniejszego rozmiaru, ale wagowo sugerowany przedział się zgadzał mniej więcej.

wtorek, 15 października 2013

Spacer po deszczu

Jesień, złote liście i deszcz ;) Była okazja do przetestowania parasolki w akcji i do skakania po kałużach niczym świnka Peppa, coś co mój Syn uwielbia. Dzisiaj głównie zdjęciowo :) Zaczynamy od wyjścia i oczywiście Mikołaj "Ja sam" otwiera bramkę.
Potem wszystkie kałuże trzeba zaliczyć w biegu, podskoku, z parasolką lub dla bezpieczeństwa bez ;) I z rozmysłem pozwalamy mu się zmoczyć, bo to krótki spacer, więc nie zdąży zmarznąć.

piątek, 11 października 2013

Kolorowy deszcz

Mikołaj dostał od mojej siostry parasolkę do kolorowania w wesołe rybki i prezent okazał się strzałem w dziesiątkę. Mike po powrocie z przedszkola od razu woła, że chce parasolkę. Już trzeci dzień malujemy. Siadamy razem w jego pokoju przy stoliku, wybieramy kolory i kolorujemy rybki, koniki morskie, wodorosty, muszelki. Początkowo delikatnie, a potem szalejemy ;)
 

środa, 9 października 2013

Formowanki Pop'n'gro Super Softee

Dzisiaj jest środa, więc wpis pieluszkowy :)
Formowanki Lollipop wersja softee. Jedne z naszych ulubionych, o ile nie ulubione i żałuję, że mam ich zaledwie 5. Konkurują z nimi formowanki kieszonki Pupeko w połączeniu z prefoldem bambusowym, ale są mniej skomplikowane, a schną szybciej od prefoldu. I z przyczyn nieznanych lubię też bardzo flanelowe Tetro - tych jednak mąż nie ogarnia i są zdecydowanie mniej chłonne. Czyli chyba Pop'n'gro od Lollipop wygrywają na razie. Na zdjęciu dostępne kolory (biały, żółty, pomarańczowy, czerwony, niebieski) i dwa otulacze, ale są we wszystkich pięciu kolorach - my mamy biały.
Źródło: http://www.teamlollipop.co.uk/lollipop-nappies/popngro-super-softee-nappy-mini-pack.html
Skoro tak pochwalnie zaczęłam, to może kilka powodów ku temu:

niedziela, 6 października 2013

Jesienny spacer w chuście - polar dla dwojga

Jesień, złota polska jesień :) W końcu i u nas piękne liście, a nie tylko deszcz i niska temperatura. Uwielbiam spacery jesienią. Właściwie każda pora roku ma dla mnie swój urok i cieszę się na myśl o niej. Jako że jesteśmy uzależnieni od chust, to nie przerywamy naszej przygody, a jedynie cieplej się ubieramy. Pomocne są wełniane spodenki, cieplejsze skarpety, bluza, czapeczka, rajstopki, ale i to by mogło czasami nie wystarczyć, dlatego posiłkuję się polarem dla dwojga. Ludzie są pomysłowi, a potrzeba matką wynalazku. Z myślą o chustowych rodzicach powstały golfy dla dwojga, specjalne kurtki, dodatkowe panele do tradycyjnych kurtek (i taki sobie zrobię jak tylko na jakąś kurtkę lub płaszcz się zdecyduję) i polary/bluzy. Naszą zakładałam jeszcze w domu, ale prawdziwy test przeszła nad morzem i się sprawdziła.
Jurata 2013

czwartek, 3 października 2013

U babci, grzybobranie i 5 miesięcy

Nie pisałam, bo byliśmy u mojej mamy. Mikołaj uwielbia pobyty u babci. Nawet kilka godzin w samochodzie mu nie przeszkadza, bo "jedzie do babci", może być grzeczny, zasypia, rozgląda się, pociesza Dominika, je - przeważnie jest tak spokojny, że aż dziwne :) Właściwie mnie to nie zdumiewa, bo sama uwielbiałam wypady na wieś. Babcie coś w sobie mają, zawsze się u nich czułam taka zrelaksowana, bezpieczna, a ile atrakcji! Wprawdzie moja mama nie jest typową/stereotypową(?) babcią z kurami, ogródkiem itp., ale poszaleć można. Jest mała działka przy domu, a w niej latem pomidorki (dostałam też w donicy i na tarasie podlewał i zbierał codziennie kilka cudownie słodkich), poziomki, kwiaty, a teraz były tak lubiane przez niego jabłka. I żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia jak je zrywał z szerokim uśmiechem i zachwytem na twarzy, a jednocześnie w skupieniu, bo to tak ważna czynność.
Poza tym w pobliżu jest las, co aż taką atrakcją nie jest, bo mieszkamy koło puszczy, ale u babci jest jednak inaczej. Byliśmy we czwórkę na spacerze. Dominik w chuście, Mikołaj z piłką. Pograliśmy trochę na Orliku, szanse nie były wyrównane, bo 2:2, w tym ja z małym w chuście, więc ta pomoc raczej utrudniała, ale co tam. Wynik mimo wszystko był wyrównany, bo mąż nie chciał mi zrobić krzywdy mocniejszą piłką, a Mikołaj choć kopnięcie ma wspaniałe jak na 2,5 latka, to jeszcze sobie z nim radzę. Za to obronił kilka moich strzałów, mąż miał więcej problemów, ale go nie oszczędzałam ;) Powrót z boiska i placu zabaw, koło szkoły, do której "chodziła mamusia jak była mała" - i to prawdą częściową jest, ale na tym placu zdecydowanie się nie bawiłam, bo go jeszcze nie było, jednak to nieistotne szczegóły - lasem. A w nim... tyle grzybów! Poznawaliśmy i szukaliśmy różnych, najbardziej spodobały się chyba muchomory, takie piękne czerwone, ale na szczęście obowiązywała zasada nie dotykamy, a jedynie oglądamy i szukamy, a jadalne zabieramy ze sobą i tu cała skomplikowana akcja. Miałam okulary, więc widziałam lepiej od Tomka i w związku z tym nieskromnie się przyznam, że znalazłam najwięcej, ale też grzybobranie uwielbiam. Kierowałam Mike'a w danym kierunku, by mógł "znaleźć" grzyby, potem go zbierałam, a on podawał tacie, który dzielnie niósł. Babcia oficjalnie się ucieszyła, ale pewien problem miała, bo co zrobić z kilkunastoma grzybami? Padło na suszenie.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...