wtorek, 28 września 2010

Ciąża a stanik

Część z Was zapewne zna ten problem. Dobór odpowiedniego stanika, a właściwie nie tyle sam dobór, co dostanie takiego rozmiaru w rozsądnej cenie, ładnego i wygodnego. Przed ciążą nosiłam duże 75d, po kilku tygodniach niezbędne okazało się 75e. Zanim go kupiłam myślałam, że oszaleję. Wchodzę do sklepu, znam swoje wymiary, więc proszę sprzedawczynię o konkretny rozmiar, jeszcze naiwnie myśląc, że będzie z tego modelu, który mi się podoba... O słodka naiwności :) Kobieta za ladą patrzy na mnie i wyrokuje, na pewno nie nosi Pani takiego numeru, proszę... 80b... bez komentarza. Nalegam, ale nic to nie daje, dla świętego spokoju przymierzam, by udowodnić kobiecie, że 80 w obwodzie, to nieporozumienie, bo nie będzie trzymał i cały ciężar wyląduje na ramiączkach, pomijam złe miseczki. Na żywym modelu, czyli moich piersiach, sprzedawczyni przyznaje mi rację i proponuje 75c... O mamusiu. Pytam grzecznie, czy jednak mogłaby mi podać 75e, no cóż nie mają. OK, od tego należało zacząć - wychodzę.

piątek, 24 września 2010

Syndrom wicia gniazda

Oficjalnie oświadczam, że mnie dopadł. Z nieznanej przyczyny przypomniała mi się moja suczka i jej poród. Chodziła po mieszkaniu jak szalona, poprawiała 15 tysięcy razy koc w posłaniu, zakopywała jedzenie, jakby przygotowywała się do wojny i jak już wszystko było dopięte poszła na błyskawiczny spacer ("do toalety"), wróciła, wszystko sprawdziła, położyła się, po czym zaczęła piszczeć, biegać jak szalona i rodzić... ale dopiero, gdy wszystko było gotowe. Jak teraz o tym piszę, to widzę jeszcze jeden obraz, dowiedziałam się o ciąży latem, koło naszego balkonu rośnie kilka drzew i na jednym z nich jakiś ptak budował gniazdo, latał z jednego na drugie, z gałązką, trawą, listkiem i nie wiem czym jeszcze, mrówcza praca, ale systematycznie, uparcie, byle do celu. Wygodnego miejsca dla potomstwa.
Chyba ludzie przypominają zwierzęta, bo w czasie ciąży odzywa się w nas pierwotny instynkt. A może nawet wcześniej? Z rozmów w poczekalni u ginekologa i koleżankami w ciąży wynika, że większość przed ciążą przytyła. Hmmm, czyżby naturalny zew? Tyjemy, tzn. jest pokarm, dobrobyt, będzie czym wykarmić potomstwo, zapasy tłuszczu zrobione, więc można? Czasami mam takie wrażenie.

czwartek, 16 września 2010

Będzie chłopiec!

Mniej więcej to wykrzykiwał T. po wizycie do telefonu przez kilkadziesiąt minut :) Synek ślicznie się ustawił i było widać, że 100% Mężczyzna. Lekarz nawet mnie zapytał, co przeczuwam i - o dziwo - powiedziałam, że Chłopca, chociaż przez większość ciąży nastawiałam się, że będzie dziewczynka. Żywotny rozrabiaka, ale udało się wszystko sprawdzić i jest zdrowy, prawidłowo się rozwija, a to najważniejsze. Tak się ślicznie ułożył z jednej strony brzuszka i jak ginekolog przyłożył sprzęt, to uciekł na drugę, a z Nim cały brzuszek :)
Z tej okazji kupiliśmy pierwszy ciuszek i dostaliśmy dwa od znajomych, których odwiedziliśmy. Powoli zaczynamy kompletować wyprawkę, ale mamy jeszcze trochę czasu, więc się rozglądamy i na razie decydujemy się jedynie na ubranka, które nam wyjątkowo wpadną w oko. Zasatanawiamy się też jak odnowić pokój, czy zmienić kolor ścian, w którym dokładnie miejscu będzie stało łóżeczko (już wstępnie wybraliśmy model - z szufladą - który nam odpowiada), co powiesimy, a może namalujemy jakieś misie, wzorki z szablonu itp. Beztroskie planowanie i tylko gdzieś na obrzeżach majaczy myśl, że to są niesamowite koszty. Dzisiaj oglądaliśmy też różne wózki, mamy podobny gust i wstępnie kilka wybraliśmy, musimy je jeszcze tylko porównać, wybrać kolorystykę i zamówić, ale to później.

piątek, 10 września 2010

Ciąża: 19 tydzień

Właśnie zauważyłam, że im większy brzuszek, tym krócej mogę siedzieć przy komputerze. Tzn. nie jest jeszcze duży, ale jednak lekko widoczny i mieści w sobie Wielki Skarb. Nie mogę siedzieć, nie dlatego, że jest mi niewygodnie, ale ponieważ się odrobinę schylam i Maluch ma mniej miejsca w brzuchu i zaczyna kopać domagając się przestrzeni. Poza tym zaczyna mi jednak być odrobinę niewygodnie i przyjmuję dziwne pozycje. Za to mogę siedzieć na fotelu, przy stole, ale nie pisząc czy używając komputera a rozmawiając jedząc itp. Generalnie prosto jak struna :) Laptop na leżąco nie robi na Bobasie na razie wrażenia, czyli nie tyle on mu przeszkadza, co pozycja siedząca.
Pamiętacie jak pisałam, że czuję pierwsze ruchy? Mały coraz częściej i mocniej się rusza, tzn. ja coraz bardziej to odczuwam. Wspaniałe uczucie. Było kilka dni, gdy się zastanawiałam czy wszystko z Dzieckiem dobrze, bo słabiej odczuwałam pukanie, ale tłumaczyłam sobie, że to dopiero początek, jest malutki, nasze pory czuwania i spania raczej się nie pokrywają itp. Wczoraj chyba się wybitnie minęliśmy, ale dzięki temu mogłam go lepiej poczuć. Rano aż nie chciałam wstawać, bo tak było przyjemnie. Po obiedzie lekko brzuch się unosił i opadał, jakby w rytm tętna lub kopniaków, to pewnie tylko moja wyobraźnia, ale że jednocześnie czułam ruchy, to... A wieczorem? Z wrażenia nie mogłam zasnąć! Ciekawe co będzie jak ruchy będą silniejsze, bo ich Przyczyna urośnie? Pewnie będę musiała się nauczyć jakoś wyłączyć fascynację i postarać się zasnąć, a nie uśmiechać do sufitu, jak jakaś nienormalna osoba w stanie nirwany.

wtorek, 7 września 2010

Szkoła rodzenia

Najwyższy czas by się zapisać, a może już nawet odrobinę za późno. Na szczęście się udało i jestem, razem z Mężem, na liście osób na kolejny kurs. Wybrałam bezpłatną szkołę rodzenia przy szpitalu, w którym będę rodzić. Zastanawiałam się jeszcze nad 2 płatnymi, ale słyszałam bardzo dobre opinie o tym. Poza tym poznam lekarza i położne, które być może będą przy porodzie. Warto spróbować. Niestety zajęcia rozpoczynają się dopiero w połowie listopada, będę w 29 tygodniu, a kończą na początku lutego, czyli jakoś w moim terminie porodu. Zapytałam czy istnieje możliwość przesunięcia ostatnich zajęć na wcześniejszy termin i okazało się, że na 2 można wcześniej indywidualnie się umówić, czyli jest szansa, że wszystkie wykorzystam.
Spotkania będą w środy wieczorami i w pierwsze soboty miesiąca. Łącznie 16. Na razie nie znam szczegółów, bo wszystkiego dowiemy się na pierwszym spotkaniu organizacyjnym, ale znalazłam w internecie orientacyjny spis zagadnień na poszczególne zajęcia. Ogólnie są dwie części: wykład i ćwiczenia, które są na wszystkich lekcjach poza 2 ostatnimi. Wydaje mi się, że na pierwszym też nie będzie, bo tu jest wszystko na 14 podzielone, a ma być 16. pogrubiłam te, na których mi najbardziej zależy. Właściwie wszędzie powinnam też zaznaczyć ćwiczenia ;)

środa, 1 września 2010

Piąty miesiąc okiem dziecka ;)

Znalazłam ten fragment na jakimś forum kilka miesięcy temu. Skopiowałam, ale nie pamiętam źródła, więc jeżeli ktoś wie, kto jest autorem tekstu poproszę o link w komentarzu. Dziękuję. To tzw. inny punkt widzenia, ale jaki rozczulający...
5. miesiąc
Potrzebuję czułości

W końcu udało mi się nawiązać kontakt z mamą! Hurra! Już powoli zaczynałem wątpić, że to w ogóle możliwe. Kopałem, kopałem i nic. A któregoś dnia źle wyliczyłem zakręt i z całym impetem moich 30 dekagramów uderzyłem w ścianę macicy. Mama aż podskoczyła. Poklepała delikatnie w to miejsce. Odpuknąłem jej. A wtedy ona się rozpłakała. Kompletnie mnie zamurowało. Ach, te kobiety... Od tego momentu coś się jednak między nami zmieniło. Nareszcie zaczęła do mnie mówić. Nazywa mnie Robaczkiem albo Groszkiem. I często mnie głaszcze. A ja to po prostu uwielbiam!
Coraz lepiej się z mamą poznajemy. Najbardziej lubię, jak idzie na spacer. Tak mnie fajnie kołysze, że natychmiast zapadam w drzemkę. Fakt, nie zgrywamy się jeszcze zbyt dobrze. Kiedy ona czuwa, ja śpię. A kiedy się kładzie, ja się budzę i zaczynam dokazywać. Fikam koziołki i nasłuchuję.
Do tej pory słyszałem tylko same bulgotania z brzucha mamy. Teraz stopniowo zaczyna do mnie docierać coraz więcej dźwięków. Najmilszy jest głos mamy. Taki śpiewny i dźwięczny. Słów wprawdzie jeszcze nie rozumiem, ale potrafię już wyczuć, kiedy mówi do mnie, a kiedy do taty. Nie znoszę, jak się z nim kłóci. Oboje wtedy strasznie krzyczą, a hałas to dla mnie męka. Najchętniej gdzieś bym się schował, ale gdzie? Kulę się tylko w sobie i czekam, aż im przejdzie. Na szczęście zawsze się potem godzą. A jak się przytulają, to robi mi się tak błogo, jak w niebie. Wczoraj byliśmy wszyscy u bardzo miłego pana doktora. Coś mi się zdaje, że próbowali mnie podejrzeć.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...