Tak mnie dzisiaj naszło na rozmyślanie ;) Wszyscy mi mówią, że w lutym zostanę mamą, że jestem przyszłą
mamusią itp. Tak się zastanawiam... Teoretycznie i prawnie,
rzeczywiście mamą zostaje się w momencie narodzin dziecka, nie chcę tu
dyskutować o momencie zapłodnienia i powstania nowego życia w
konkretnych religiach, pod względem biologicznym itd. A jednak jeżeli
nie jestem mamą to kim? Kobietą w ciąży, ciężarną, osobą w stanie
błogosławionym, dwupakiem, ciężarówką, hmmm... Niby wiem, że obowiązki i
tym podobne też się zaczną dopiero jak Synek przyjdzie na świat, ale...
No właśnie "Syn", jeżeli istnieje i
rozwija się we mnie osoba, o której piszę Syn, Maluch, po imieniu (jak
tylko się zdecydujemy na jakieś konkretne), która mnie kopie, macha
rączką z ekranu usg, ma czkawkę, ćwiczy oddychanie, siusia też we mnie,
no cóż nie wszystkie aspekty są słodkie, to czy równocześnie siebie nie
mogę/powinnam nazywać mamą od dziś, od teraz, wczoraj, kilku tygodni,
miesięcy? Przecież do T. mówię, czasami coś w stylu: "Syn się stęsknił
za Tatą i chce by go pogłaskał, czy coś powiedział do brzuszka". Skoro
Maluch jest na tyle silny, że Jego kopnięcie może wyczuć osoba, która
przyłoży dłoń do brzucha, to czy już nie jest?
Ja też już się zmieniłam. Może nie są to
istotne zmiany, ale zwracam uwagę na to co jem, by nie zaszkodzić
Synowi, chodzę na spacery, wysypiam się, planuję przyszłość, kupuję mu
ubranka, pracuję więcej, by potem móc poświęcić Mu więcej czasu i uwagi.
Głaszczę brzuch, mówię do niego, śpiewam... No chyba nie do własnego
żołądka? Kieruję te myśli i słowa do Niego, czyli do kogoś, kto już jest, a nie dopiero stanie się.
Fakt, początkowo towarzyszyła mi obawa,
że może coś się nie uda, że będzie płacz, ale na szczęście na razie jest
wszystko dobrze, a z każdym kolejnym kopnięciem, dniem, tygodniem Jego
szanse wzrastają i staję się spokojniejsza. Może więc już powinnam
nazywać się Mamą?
Mały sie chyba zgadza, bo cały czas
kopie - ostatnio mocniej i mocniej. Chociaż przypuszczam, że ma to
więcej wspólnego ze słodkimi batonikami zbożowymi własnej produkcji, bo
zauważyłam, że jest bardziej aktywny po słodkościach. Tak czy inaczej
tłumaczę to sobie jak chcę, bo na razie jeszcze nie może głośno
zaprotestować. Pozdrawiamy: Młoda Mama i Syn :)
Kiedy poczułyście się jak Mamy,
Tatusiowie? Kiedy to do Was dotarło, czy z chwilą narodzin, pierwszego
kopnięcia, testu, gdy usłyszeliście bicie serca, pierwsze usg, a może
później?
[Wpis przeniesiony z bloxa, oryginalne komentarze tu]
[Wpis przeniesiony z bloxa, oryginalne komentarze tu]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz