wtorek, 25 stycznia 2011

Rośniemy

Ostatnich kilka dni minęło nam na spotkaniach ze znajomymi i odwiedzinami rodzinki. W piątek byliśmy u sąsiadów, którzy spodziewają się dziecka w okolicach lipca, a w sobotę odwiedzili nas znajomi z półroczną córeczką. Mała jest śliczna i rozbrajająca. Niestety byli krótko, ale trochę się z nią pobawiłam, choć przy moim brzuchu był pewien problem z usadowieniem jej na kolanach, bo Mikołaj się buntował i kopał w miejsce, w którym dotykała ścianek brzucha ;) Dostaliśmy pomysłowy album na zdjęcia dla dziecka w formie szkatułki i reklamówkę ciuszków. Odwiedziła nas też mama i trochę po kobiecemu porozmawiałyśmy, wszyscy wypoczęliśmy itd. Teraz przyjedzie dopiero zobaczyć Wnuka i ewentualnie mi pomóc, pokazać jak kąpać Małego itp.
Dzisiaj miałam wizytę i nasz Syn rośnie w zastraszającym tempie. Waży już 3920 g (orientacyjnie), a pierwszą reakcją ginekologa na USG było "o, jaka duża główka"... Zaraz nas pocieszył, że spokojnie urodzę takiego Kolosa, a i nie ma się czemu dziwić, bo oboje jesteśmy wysocy. Tylko coś mi się widzi, że ciuszki na 56 będą na krótko, jeżeli w ogóle w nie wejdzie. Szczególnie, że porodu nic nie zwiastuje i tydzień, dwa możemy poczekać. Szkoda, bo już bym chciałą Go przytulić, a T. ma teraz dwa tygodnie wolnego. No cóż trudno. Ze spraw medycznych, w czwartek czeka mnie KTG, a za dwa tyg mam się stawić na oddział, jeżeli wcześniej nie urodzę.

Pytałam kiedy mamy jechać do szpitala i z mojego "sprytnego" planu, by pojechać jak będę miała regularne skurcze co 5 minut po 30 sekund nici. Ze względu na serce i odległość, mam jechać jak tylko coś się zacznie dziać. Najwyżej trafię na przedporodową (u nas patologia), ale mam nie ryzykować. A i wyjaśniło się zalecenie skrócenie II fazy. Z przyczyn nieznanych myślałam, że to oznacza szybszą decyzję o cc, jeżeli coś pójdzie nie tak, a tu raczej chodzi o kleszcze albo próżnociąg - średnio, ale ważne, by Małemu nic się nie stało. Teraz jest duży i silny, i mam nadzieję, że tak już zostanie i będzie okazem zdrowia :D
Wczoraj minął mój termin wg OM. Jednak jeżeli się ma cykle regularne inaczej, to nie ma się co dziwić i spokojnie czekam do lutego. Gorzej, że część rodziny na ten termin sie nastawiła i powoli telefony zaczynają mnie drażnić. Choć im się nie dziwię, bo nasz Syn jest pierwszym dzieckiem w tym pokoleniu w rodzinie mojej i Męża. Zobaczymy kiedy postanowi się pojawić. W tzw. międzyczasie porobię chyba kartki i wrócę do systematycznej nauki hiszpańskiego.
Przyznam, że choć końcówka jest całkiem znośna, to chciałabym już urodzić. Dzisiaj kupiłam już nawet stanik do karmienia i oficjalnie ogłaszam, że wszystko jest gotowe, nie muszę dokupić nawet najmniejszej rzeczy, wszystko poukładane, wyprasowane itp. Teraz "tylko" muszę się uzbroić w cierpliwość i czekać. Jutro postaram się wkleić aktualne zdjęcie brzucha.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...