Dzisiaj byliśmy w Muzeum Kolei Wąskotorowej w Wenecji koło Żnina. Gorąco polecam na jednodniowy wypad rodzinny :) Mikołaj zachwycony i nie marudził, nie znudził się, a oglądał, zaglądał, wchodził, dzwonił, jechał, zwiedzał. Lokomotywy, wagony i wiele innych, można się przejechać, jest plac zabaw dla maluchów i ogólnie zadziwiająco sporo atrakcji. Jazda kolejką jest wolna, ale obfituje w malownicze widoki, choćby osada w Biskupinie, jeziora, pola, taka polska sielanka trochę.
Muzeum jest na świeżym powietrzu. Kolejek, lokomotyw, wagonów jest sporo. Do większości można wejść, dotknąć. W wagonach jest też kilka ekspozycji znaczków, czapek itp. Poza tym zwrotnice, szlabany, plac zabaw z przewodnim motywem ciuchci. Mikołaj szalał. Zadowolony, że mógł pociągnąć i zagwizdać, z tytułowym: "Ciuch! Ciuch! Koła w ruch" ;)
Po obejrzeniu wszystkich kolejek, wejściu w miejsca pozornie nie do zdobycia, zajrzenia pod wagony, do wagonów itd. nadszedł czas na przejażdżkę :) Do Biskupina osób trochę było, ale też bez tłumów, tam większość wysiadła, a my pojechaliśmy do Gąsawy i z powrotem - chodziło nam raczej o samą przyjemność jazdy niż dojechanie gdzieś. Łącznie trasa około 1,5 godziny, bo na każdej stacji postój z 10 minut. Odrobinę żałowałam, że jednak nie wysiedliśmy na godzinę w Biskupinie, ale zamierzamy zwiedzić osadę jak maluchy trochę podrosną, więc nic straconego, a my już dawno byliśmy. Jazda się podobała, zwiedzanie wagonów też - podróż Biskupin - Gąsawa - Biskupin - Wenecja odbyliśmy w luksusowych warunkach = byliśmy sami w wagonie ;) Dominik skorzystał, bo go nakarmiłam, po czym słodko zasnął.
Po powrocie podeszliśmy jeszcze na chwilę zobaczyć ruiny zamku i pokręcić się po okolicy, po czym tradycyjnie na lody ;)
Jak widać pogoda była fantastyczna. Nie za gorąco, ale słonecznie, z chwilowym delikatnym wiaterkiem. To już 27 dnień naszego urlopu i niestety coraz bliżej powrotu do codzienności, ale i na nią się cieszymy. Mam nadzieję, że Mikołaj spokojnie wróci do przedszkola, już teraz wspomina, że by chciał, ale jak wyjdzie zobaczymy. Nie ma co się martwić na zapas :D
Muzeum jest na świeżym powietrzu. Kolejek, lokomotyw, wagonów jest sporo. Do większości można wejść, dotknąć. W wagonach jest też kilka ekspozycji znaczków, czapek itp. Poza tym zwrotnice, szlabany, plac zabaw z przewodnim motywem ciuchci. Mikołaj szalał. Zadowolony, że mógł pociągnąć i zagwizdać, z tytułowym: "Ciuch! Ciuch! Koła w ruch" ;)
Po obejrzeniu wszystkich kolejek, wejściu w miejsca pozornie nie do zdobycia, zajrzenia pod wagony, do wagonów itd. nadszedł czas na przejażdżkę :) Do Biskupina osób trochę było, ale też bez tłumów, tam większość wysiadła, a my pojechaliśmy do Gąsawy i z powrotem - chodziło nam raczej o samą przyjemność jazdy niż dojechanie gdzieś. Łącznie trasa około 1,5 godziny, bo na każdej stacji postój z 10 minut. Odrobinę żałowałam, że jednak nie wysiedliśmy na godzinę w Biskupinie, ale zamierzamy zwiedzić osadę jak maluchy trochę podrosną, więc nic straconego, a my już dawno byliśmy. Jazda się podobała, zwiedzanie wagonów też - podróż Biskupin - Gąsawa - Biskupin - Wenecja odbyliśmy w luksusowych warunkach = byliśmy sami w wagonie ;) Dominik skorzystał, bo go nakarmiłam, po czym słodko zasnął.
Po powrocie podeszliśmy jeszcze na chwilę zobaczyć ruiny zamku i pokręcić się po okolicy, po czym tradycyjnie na lody ;)
Jak widać pogoda była fantastyczna. Nie za gorąco, ale słonecznie, z chwilowym delikatnym wiaterkiem. To już 27 dnień naszego urlopu i niestety coraz bliżej powrotu do codzienności, ale i na nią się cieszymy. Mam nadzieję, że Mikołaj spokojnie wróci do przedszkola, już teraz wspomina, że by chciał, ale jak wyjdzie zobaczymy. Nie ma co się martwić na zapas :D
Fajny ten wasz urlop i taki długi! Będzie co wspominać. Miło, że Mikołaj chce wrócić do przedszkola, że zatęsknił;) A pociągi to jest to, co chłopaki lubią najbardziej. Mój ma11 miesięcy, a już oblukuje pociągi i pokazuje na nie paluszkiem jak jesteśmy w okolicy dworca;)
OdpowiedzUsuńNo nie narzekamy ;) Mikołaj za pociągami w tym wieku też szalał, bo tata z pracy nimi wracał, a i blisko dworca mieszkaliśmy. Teraz za nimi nadal przepada. I bajki o lokomotywach i drewniane zabawki i lego i ogólnie wszystko, włącznie z jazdą pociągiem, więc tym bardziej zachwycony z wyjazdu. Pozdrawiam
UsuńMUSIMY się tam wybrać :-))) Norbert oszalałby z radości :-))
OdpowiedzUsuńTo na co czekacie? ;) A tak poważnie, jak będziecie mieli okazję, to polecam. Moi zwariowali ;)
UsuńTęskniłam! O rany, czy można tęsknić za blogową koleżanką!? Widocznie można:)
OdpowiedzUsuńJak tylko (...jeśli) mi się uda, to nadrobię zaległości u Ciebie. Ciekawa jestem co robiliście jak mnie nie było.
Tak, tak, dzięki Tobie ogarnęłam się i napisałam, że żyję.
U nas wiele się podziało - chrzciny, katar, nosidło, filozofia NHN i takie tam różne...
Ściskam blogową koleżankę i jej dzieciaczki. I niechustowego menia też pozdrawiam;)
PS. Wpadłam na Ciebie na chustoforum:D
Można, można :) Myślisz, że skąd ten mój komentarz?
UsuńZaległości, to sama muszę nadrobić, bo wpisów zaległych wakacyjnych sporo i choć wiem, że mało kto będzie czytał wsteczne, to dla nas chcę zapisać jako pamiątkę - ostatnio przeglądaliśmy wcześniejsze i to jest fantastyczna sprawa. Aż dziw, że o tylu rzeczach, które wyrabiałam z Mikołajem zapomniałam ;)
O NHN Cię "podejrzewałam", a właściwie się zastanawiałam, kiedy na to wpadniesz ;) A jakie nosidło? Bo mnie kusiły Tula, ale ostatnio bardziej rękodzeło i np. Pathi, a tak najbardziej chustoMT (z Nati, LennyLamb szyte, albo oryginalne didytai, hoptye). I tak sobie przeglądam, co gdzie jest.
A mąż już nie do końca niechustowy, bo wczoraj udało mi się go namówić i go zamotałam z Dominikiem w Nati Brezo 5,2 i tak po domu dobre kilkanaście minut testowo chodził i mu się spodobało, więc kto wie :)
PS. Wiem, bo ja na Ciebie też ;)
Pieknie u was :)
OdpowiedzUsuńJa też tęskniłam ;)
To może surrealistyczne, ale jednak wirtualny świat wciąga, bo też mi się to zdarza, jak ktoś częściej nie pisze ;) Mam nadzieję, że u Was ze zdrowiem w końcu będzie lepiej (już tak na dłużej). Pozdrawiam
Usuń