O dziwo moja motywacja nie słabnie, a wręcz się nasila z każdą kolejną straconą kalorią :) Zaczynam się powoli uzależniać od sportu. W czwartek byłam ponownie na fitnessie. Tym razem nastawiłam się na rozciąganie, wzmocnienie mięśni i modelowanie. Planowałam grupowe zajęcia 20 minutowe "płaski brzuch". Ponieważ po nich nie byłam zmęczona - choć nie powiem w trakcie czułam mięśnie cały czas - poszłam na bieżnię. 20 minut marszu. Próbowałam czytać i niby się dało, ale średnio i przez to wolniej chodziłam, więc następnym razem zrezygnuję z tej formy umilacza, za to na rowerku nadal mam zamiar. Po 20 minutach uświadomiłam sobie, że zaraz będzie joga, a nigdy nie byłam i mnie strasznie kusiła. Z drugiej strony obawiałam się, że nie dam rady. Mimo wszystko zapytałam czy są jeszcze wolne miejsca, zapisałam się i godzinę ćwiczyłam. Jestem pozytywnie zaskoczona swoim stanem rozciągliwości, równowagi i wytrzymałości, ale zwały tłuszczu zdecydowanie sprawiały dyskomfort. Postanowienie raz w tygodniu modelowanie z rozciąganiem i wzmacnianiem, ale raz musi być spalanie tkanki tłuszczowej. W tym dzięki easy bike i wczorajszym ćwiczeniom udało się to zrealizować.
Podsumowując czwartek:
20 min "płaski brzuch"
20 min bieżnia
60 min joga
----------------------
100 minut ćwiczeń :)
Dzięki ćwiczeniom i częściowej diecie waga spadła aż 1,7 kg w 14 dni - całkiem niezły wynik. Hormony się ustabilizowały, więc wysiłek powinien przynieść efekt.
Wczoraj byłam trzeci raz, bez wcześniejszych zapisów, ale były wolne miejsca, więc i zorganizowane zajęcia zaliczyłam. Najpierw rowerek, potem fit ball, a na zakończenie spacer/marsz na bieżni.
Podsumowując środę:
rowerek poziomy - 30 min/170 kcal/11 km
“fit ball” - 60 min
bieżnia - 10 min/śr. pr. 5,3 km/h
--------------------------------
łącznie 100 min
Jestem zadowolona :) Zapał nadal jest. Dłuższa przerwa była, bo mały trochę chorował i nie miałam jak wyjść, za to jutro ponownie idę, jeszcze nie wiem na co, ale na pewno coś się znajdzie :) Do wyboru zumba - ostatnio bardzo popularna, stretching, albo typowa siłownia. Kusi mnie ścianka wspinaczkowa, ale najpierw trochę schudnę i wzmocnię mięśnie.
Super :) U mnie w mieście nie ma takich możliwośći, a wszędzie daleko. Zabierz mnie ze sobą :))
OdpowiedzUsuńMnie też zabierz, oj przydałoby się trochę poćwiczyć
OdpowiedzUsuńChętnie im nas więcej tym raźniej :) Będzie z kim pogadać przy kręceniu i większa motywacja do wyjścia ;)
OdpowiedzUsuńwielkie brawa :-)
OdpowiedzUsuńkiedyś z koleżanka chodziłam na bieżnię ale jakoś strasznie mi sie nudziło a czytać nie umiałam bo mi linijki skakały ;-) hihiih