Pierwsza w tej ciąży, bo w ciąży już na 100% jestem. Tak jak się spodziewałam, jest odrobinę niższa (wcześniejsza) niż sugerowałby to termin ostatniej miesiączki, ale do tego zdążyłam się przyzwyczaić. Prawdopodobny termin porodu wg USG to początek maja. Zakładając optymistycznie, że wszystko dobrze się ułoży i nie będzie gorzej niż w pierwszej ciąży, powinnam spokojnie zdążyć z przeprowadzką w grudniu/styczniu jeszcze w miarę mobilnym stanie :) A pod koniec czerwca jako tako wyglądać na ślubie siostry. To jednak odległe plany. Na razie z radością patrzę na zdjęcie i kartę ciąży, tym razem fioletową, pierwsza była niebieska - akurat trafiona w płeć. Trochę się obawiam przepowiedni ginekologa, że skoro pierwsze dziecko było duże i rodziłam naturalnie, to i drugie może być spore, a mimo wszystko bez cięcia. Właściwie to cesarki nigdy nie chciałam, ale rodzenie ponownie 4350 g noworodka mi się średnio uśmiecha.
To dopiero początek, a już potwierdza się, że każda ciąża jest inna i nie chodzi mi o jej fizyczny aspekt, a psychologiczny. Myślę i wiem, że jestem w ciąży, ale jednocześnie mam małego domownika, który zdecydowanie domaga się uwagi i troski, więc się aż tak na tym nie skupiam. Wieczorami z mężem rozmawiamy o planach, ale wcześniej podziwiamy śpiącego brzdąca, nie zastanawiamy się tyle nad tym jakimi będziemy rodzicami i jak/czy damy sobie radę, a raczej jak dzieci między sobą się dogadają, czy to będzie młodsza siostra czy brat, co zrobić z łóżeczkiem, jakie rzeczy mamy po Mikołaju, a co będzie trzeba dokupić itp. Mimo ciężkiego porodu na razie się go nie boję, za to czekam na pierwsze ruchy, przemieszczanie się coraz większego lokatora, bo wiem, jakie emocje mi towarzyszyły w pierwszej ciąży. Już nie mogę się doczekać widoku i dźwięku bijącego serca, ruchu rączek. Płeć... chciałabym znać, ale mi się nie spieszy, bo - co oczywiste - zależy nam na tym by dziecko było przede wszystkim zdrowe, ale sami nie możemy się zdecydować czy wolelibyśmy córkę czy syna, więc każda opcja nas ucieszy :)
Z objawów ciążowych typowych dla pierwszego trymestru właściwie tylko występuje u mnie ciągła chęć snu, mogłabym spać i spać. Tzn. chciałabym, bo móc to raczej niestety nie mogę. Wczoraj zasnęłam już o 21 i spałam do 6, czyli do pobudki M, a nie powiem, żebym bardzo się wyspała, chociaż to 9 godzin snu. Wyostrzył mi się też zdecydowanie węch i moje ulubione perfumy nagle okazały się za mocne i nie mogę ich używać. Poza tym sporadycznie mam delikatne mdłości. W pierwszej ciąży pierwszym i odczuwalnym objawem były piersi, zdecydowanie się powiększyły i czułam napięcie skóry, teraz widzę, że stają się pełniejsze, ale do stanu z okresu karmienia im jeszcze trochę brakuje, więc nie jest to odczuwalne.
Ogólnie czuję się dobrze, jak mam wolną chwilę czytam o ciąży i odpoczywam. Przyniosłam z piwnicy kilka książek i tak sprawdzam, co się zmienia tydzień po tygodniu, ale że sporo pamiętam, to na tym wczesnym etapie aż takiej fascynacji nie ma.
Co mnie dziwi, to pytania, czy ciąża była planowana i zgadywanki w stylu "to celowaliście w chłopca, żeby były dwa urwisy", "to tym razem dziewczynka, żeby była parka". I tak jak domysły co do płci mnie nie drażnią, bo są jakby logicznym tematem przedłużającym wypowiedź, to już pytanie o wpadkę mnie drażni. Podobnie było przy pierwszej, mimo że rok po ślubie z mieszkaniem i pracą, to spora część zakładała, że jeszcze nie planowaliśmy. Tym razem powodem do zwątpienia jest niby mała różnica wieku (2 lata ponad wyjdzie... więc nie wiem do końca o co chodzi ;)) i fakt, że sporo osób decyduje się na jedno dziecko, albo zdecydowanie dłuższą przerwę. Tak czy inaczej my się cieszymy i to jest najważniejsze :) Mam nadzieję, że i Mikołaj będzie zachwycony rodzeństwem, a nie przerażony koniecznością dzielenia się rodzicami.
Tak czytam ten wpis i miał być o wizycie, a jest praktycznie o wszystkim tylko nie o niej, więc dopisuję :) Wyjątkowo spokojnie do niej podeszłam, miałam wewnętrzne przekonanie, że jestem w ciąży i jak lekarz potwierdził, to aż tak się nie zdziwiłam i jedynie spokojnie cieszyłam bez szaleństw. W pierwszej z wrażenia po stwierdzeniu ginekologa "ciąża pojedyncza żywa", zapytałam jak głupia: "czyli jestem?". Nie ma to jak szok i niedowierzanie, choć i wtedy niby byłam pewna :) Kolejka na szczęście krótsza, co szczególnie mnie cieszy w perspektywie częstszych wizyt pod koniec ciąży z dużym brzuchem. Poza tym znam już lekarza z pierwszej ciąży, wiem czego się spodziewać, jakie badania będą, gdzie co jest w gabinecie, niby niewiele, a o ile stres mniejszy. Cały czas się zastanawiałam do kogo iść, czy może w nowym mieście poszukać i to najlepiej kogoś, kto na oddziale pracuje, ale jednak - przynajmniej na razie - zwyciężyło przekonanie, że ten jest dobrym specjalistom, którego znam, ma właściwe podejście do pacjenta, a do tego odpowiada na wszystkie pytania, choćby te z pozoru dziwne, a dla mnie jak ważne... no i aparat do usg w gabinecie, a nie umawianie na dodatkowe wizyty.
Jeśli chodzi o sam przebieg, to tradycyjnie wywiad, choć bardzo dużo pamiętał z wcześniejszych spotkań. Poza tym badanie ciśnienia, osłuchanie, waga, piersi (za tym elementem średnio przepadam), sławny fotel, który się cieszy jeszcze mniejszą popularnością ;) i sprawdzenie szyjki, cytologia - by była, ale miałam kilka tygodni wcześniej, usg dopochwowe. Oczywiście stos zaleconych badań krwi i moczu. Pod koniec jeszcze pytanie o syna i jak się okazało, że jest z tatą na korytarzu (układał klocki w poczekalni), to koniecznie oficjalne przedstawienie po tej stronie brzucha.
Z objawów ciążowych typowych dla pierwszego trymestru właściwie tylko występuje u mnie ciągła chęć snu, mogłabym spać i spać. Tzn. chciałabym, bo móc to raczej niestety nie mogę. Wczoraj zasnęłam już o 21 i spałam do 6, czyli do pobudki M, a nie powiem, żebym bardzo się wyspała, chociaż to 9 godzin snu. Wyostrzył mi się też zdecydowanie węch i moje ulubione perfumy nagle okazały się za mocne i nie mogę ich używać. Poza tym sporadycznie mam delikatne mdłości. W pierwszej ciąży pierwszym i odczuwalnym objawem były piersi, zdecydowanie się powiększyły i czułam napięcie skóry, teraz widzę, że stają się pełniejsze, ale do stanu z okresu karmienia im jeszcze trochę brakuje, więc nie jest to odczuwalne.
Ogólnie czuję się dobrze, jak mam wolną chwilę czytam o ciąży i odpoczywam. Przyniosłam z piwnicy kilka książek i tak sprawdzam, co się zmienia tydzień po tygodniu, ale że sporo pamiętam, to na tym wczesnym etapie aż takiej fascynacji nie ma.
Co mnie dziwi, to pytania, czy ciąża była planowana i zgadywanki w stylu "to celowaliście w chłopca, żeby były dwa urwisy", "to tym razem dziewczynka, żeby była parka". I tak jak domysły co do płci mnie nie drażnią, bo są jakby logicznym tematem przedłużającym wypowiedź, to już pytanie o wpadkę mnie drażni. Podobnie było przy pierwszej, mimo że rok po ślubie z mieszkaniem i pracą, to spora część zakładała, że jeszcze nie planowaliśmy. Tym razem powodem do zwątpienia jest niby mała różnica wieku (2 lata ponad wyjdzie... więc nie wiem do końca o co chodzi ;)) i fakt, że sporo osób decyduje się na jedno dziecko, albo zdecydowanie dłuższą przerwę. Tak czy inaczej my się cieszymy i to jest najważniejsze :) Mam nadzieję, że i Mikołaj będzie zachwycony rodzeństwem, a nie przerażony koniecznością dzielenia się rodzicami.
*****
Tak czytam ten wpis i miał być o wizycie, a jest praktycznie o wszystkim tylko nie o niej, więc dopisuję :) Wyjątkowo spokojnie do niej podeszłam, miałam wewnętrzne przekonanie, że jestem w ciąży i jak lekarz potwierdził, to aż tak się nie zdziwiłam i jedynie spokojnie cieszyłam bez szaleństw. W pierwszej z wrażenia po stwierdzeniu ginekologa "ciąża pojedyncza żywa", zapytałam jak głupia: "czyli jestem?". Nie ma to jak szok i niedowierzanie, choć i wtedy niby byłam pewna :) Kolejka na szczęście krótsza, co szczególnie mnie cieszy w perspektywie częstszych wizyt pod koniec ciąży z dużym brzuchem. Poza tym znam już lekarza z pierwszej ciąży, wiem czego się spodziewać, jakie badania będą, gdzie co jest w gabinecie, niby niewiele, a o ile stres mniejszy. Cały czas się zastanawiałam do kogo iść, czy może w nowym mieście poszukać i to najlepiej kogoś, kto na oddziale pracuje, ale jednak - przynajmniej na razie - zwyciężyło przekonanie, że ten jest dobrym specjalistom, którego znam, ma właściwe podejście do pacjenta, a do tego odpowiada na wszystkie pytania, choćby te z pozoru dziwne, a dla mnie jak ważne... no i aparat do usg w gabinecie, a nie umawianie na dodatkowe wizyty.
Jeśli chodzi o sam przebieg, to tradycyjnie wywiad, choć bardzo dużo pamiętał z wcześniejszych spotkań. Poza tym badanie ciśnienia, osłuchanie, waga, piersi (za tym elementem średnio przepadam), sławny fotel, który się cieszy jeszcze mniejszą popularnością ;) i sprawdzenie szyjki, cytologia - by była, ale miałam kilka tygodni wcześniej, usg dopochwowe. Oczywiście stos zaleconych badań krwi i moczu. Pod koniec jeszcze pytanie o syna i jak się okazało, że jest z tatą na korytarzu (układał klocki w poczekalni), to koniecznie oficjalne przedstawienie po tej stronie brzucha.
Gratuluje.. Bedzie dobrze. Macie juz spore doświadczenie :)
OdpowiedzUsuńGratulacje! U nas różnica między dziewczynami jest równo 2 lata i 3 miesiące, teraz będzie podobna (też +/- 2 lata i 3 miesiące). I będziemy mieć trzecią córkę.... taaaaa.... teraz ciągłe pytania o to czy znów będziemy próbować na syna ;)
OdpowiedzUsuńCo do różnicy wieku - uważam, że jest idealna, na obecnym etapie, kiedy młoda ma już 1 rok i 10 miesięcy - dziewczyny się już świetnie razem bawią i dogadują ;) na pewno starszy brat będzie dumny i zadowolony z młodszego rodzeństwa, zawsze to jest się z kim pobawić, a nie wiecznie z rodzicami ;)
Uwielbiam komentarze, które coś wnoszą, dziękuję :) To fantastycznie z tą różnicą wieku, a pytania o chłopca, hmmm... jakoś mnie nie dziwią :) Mam nadzieję, że właśnie radość ze wspólnej zabawy przeważy i zapomni o tym, że go w nocy budził/budziła płaczem ;)
Usuń"Parka" co za okropne stwierdzenie =/
OdpowiedzUsuńGratulacje już na 100% :D !!
To dosłowny cytat ;) i dziękuję
UsuńGratuluję oficjalnie :)
OdpowiedzUsuńMoja córa majowa, fajny czas na spacery z maluchem, wiosna, lato.
Mnie szlag trafiał, jak teksty o parce słyszałam, a tu druga dziewczynka będzie i cieszę się bardzo - a ludzie z niedowierzaniem patrzą (bo parka lepsza... litości!).
Też tak właśnie myślałam porównując z lutym, że te pierwsze tygodnie będzie łatwiej na spacer wyjść bez ubierania tylu warstw.
UsuńMnie na razie nie denerwują i traktuję akurat te jako naturalną reakcję, gorzej jak będzie drugi chłopak i zaczną o córkę pytać czy do skutku będziemy próbować ;)
na razie w oficjalnych planach moich i męża jest dwoje dzieci i więcej nie planujemy, chyba że nas kiedyś najdzie, chociaż na razie ciężko mi w to uwierzyć, ale nie ma co o 3 gdybać skoro 2 jest dopiero w tak wczesnym etapie rozwoju :)
O popatrz, to u mnie teraz odwrotnie - starsza majowa, młodsza styczniowa będzie :D
UsuńJuż się zastanawiam, jak spacery ogarnąć, bo z Agatką na 3-4h łaziłam.
Zazdroszczę Ci tego spokoju i opanowania,może w drugiej ciąży też mi się uda :)
OdpowiedzUsuńJa obecnie coraz częściej słyszę historie o porodzie, a ponieważ bardzo się go boję, jestem przerażona i spanikowana. Ludzie powinni się zastanowić, zanim coś powiedzą czy głupio skomentują..
Pozdrawiam:)
Może się uda :) U mnie na pewno nie będzie to długo trwało, bo jak się zaczną ruchy i nagle przestanę je czuć to będzie dopiero panika, a okaże się, że maleństwo sobie drzemkę ucięło ;) ale może mnie to ominie.
UsuńA o porodzie... no cóż, nie czytaj mojego wpisu w takim razie ;) faktem jest, że część osób woli wiedzieć, część nie, a tak naprawdę każdy jest inny i trudno cokolwiek wyrokować i bez sensu się niepotrzebnie stresować.
Pozdrawiam
Oj, ja też nie lubię słuchać porodowych historii. Prawdę powiedziawszy wprowadza to u mnie ogromny stan niepokoju, a przecież - poród to będzie moja własna historia, prawda?
UsuńSerdeczne gratulacje!!! :)
OdpowiedzUsuńKażde dziecko jest inne i nie ma się co martwić wagą maleństwa na zapas - a ginekologa nie słuchaj! :P
Ja też nie mogłam używać moich perfum w czasie ciąży - dopiero teraz do nich wróciłam :)
Pozdrawiam!
To zazdroszczę powrotu do luksusu ;)
UsuńWiem, że nie ma i na razie czekam na kolejne "raporty" wagowe, niewyobrażalnie małe na początku i wyjątkowo szybko rosnące pod koniec. Nigdy nic nie wiadomo, bo przecież nie każde dziecko się w terminie rodzi to raz, a dwa każde jest inne :)
Dziękuję i pozdrawiam
Też dziś byłam u ginekologa :) Przełom 4/5 tygodnia ciąży, wstępny termin na 16 maja. Nie przyznaję się jeszcze nigdzie, więc ciiiii :))))
OdpowiedzUsuńPodpisano:
Ta, u której na FB przed chwilą komentowałaś coś na temat pewnej dietetycznej strony internetowej :D
Zorientowałam się już na początku kto tu tak tajemniczo pisze :) Jak już zaczniesz się przyznawać, to bardzo chętnie poczytam co u Was więcej, bo będziemy na bardzo podobnym etapie. Pozdrawiam i gratuluję - mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze przebiegało i będziemy czerpały jedynie radość z ciąży :)
UsuńZałożyłam już własny macierzyński blog, ale nie chcę go ujawniać, dopóki nie zobaczę na USG maleństwa. Dlatego też pozwoliłam sobie nie publikować jeszcze Twojego komentarza, bo by się dziewczyny zorientowały szybciutko ;))))
UsuńNie ma sprawy i mam nadzieję, do przeczytania w nowym miejscu :)
UsuńDruga ciąża, wszystko już nie takie nowe, ale powiedz: strach o dzidziusia ten sam?
OdpowiedzUsuńNa pewno masz większy komfort z tym, że wiesz co mniej więcej Cię czeka, mniej więcej, bo wiadomo: każda ciąża przebiega inaczej...
Super, że będzie kolejne maleństwo w Waszym życiu. Gratulacje :D
Nie rozumiem tylko zarzutów innych ludzi, jakoby ciąża mogłaby być nieplanowana... Naprawdę, nie kumam. Przecież masz męża i jest wiele takich małżeństw, które chcą mieć dzieci, między którymi nie będzie dużej różnicy wiekowej. To całkiem normalne. W życiu nie przyszłoby mi do głowy, żeby pary takie jak Wy w ogóle pytać o takie coś, nie pomyślałabym nawet, że to "wpadka"... Zniesmacza mnie takie coś...
Poza tym, nawet gdyby była to tzw. "wpadka" to cóż z tego. I co komu do tego. Jesteście małżeństwem, ciąża nie hańbi, a każde dziecko kocha się równie mocno...
UsuńStrach gdzieś się czai, ale jednak jakoś spokojniejsza jestem, albo mam mniej czasu wolnego na zamartwianie zwyczajnie ;)
UsuńTo, że wiem co mnie czeka przy moim pierwszym porodzie akurat działa na plus i minus jednocześnie, ale z drugiej strony zakładam, że było ciężko, więc teraz może być tylko lepiej, bylebym nie musiała leżeć.
Dziękuję za gratulacje.
Z "wpadką" - też mnie to strasznie drażni, ale na szczęście takich tekstów nie jest za dużo. Podobne pytania miałam po oświadczynach, bo ludzie zakładali, że jestem w ciąży, skoro ślub ;) Swoją drogą był prawie rok po zaręczynach, więc nie wiem jak to liczyli ;) Reakcje są dziwne i trzeba się nauczyć je ignorować, czasami tylko coś mnie kusi żeby powiedzieć, to może następnym razem się zastanowią.
Pozdrawiam
Byle zdrowe było :)wszystko się ułoży. Jesteś już doświadczoną mamą, wiesz czego się spodziewać.A Mikołaj będzie pewnie trochę zazdrosny, ale z czasem się przyzwyczai i stanie się odpowiedzialnym-starszym bratem. Różnica wieku, nie za mała, nie za duża-w sam raz. Rośnijcie zdrowo :)
OdpowiedzUsuńHej, super wiadomości:)) tak tak, o drugiej ciąży też można pisać książki, z trochę innej perspektywy:) hehe...
OdpowiedzUsuńGratuluję, takie wiadomości zawsze są miłe i cieszą! Moja córka ma 15 miesięcy i już chcemy mieć drugie dziecko. A co do innych i ich głupich pytań, domysłów - nie ma się czym przejmować - tak jest i już będzie - niestety.
OdpowiedzUsuńMogę zaglądać częściej?
Pozdrawiam:)
Dziękuję, powodzenia i oczywiście, że możesz - będzie mi bardzo miło :) Pozdrawiam
UsuńDziekuję:)
Usuńwielkie gratulacje :) i troszkę zazdroszczę ;)
OdpowiedzUsuńMoje gratulacje! Zajrzałam przez przypadek i zostaję na dłużej:) pozdrawiam i zapraszam do mnie:)
OdpowiedzUsuńPrzypadkiem tu trafiłam. I co widzę? Prawie moją historię :) też jestem w ciąży, mam termin na 8 maja a po domu buszuje mi 15 miesięczny Krzysio. W pierwszej ciązy nie potrafiłam zmobilizować się do pisania bloga, teraz mam więcej powera :) męczą mnie mdłości, ale przy Krzysiu bardziej "celebrowałam" mój stan, teraz często zapominam, że w ciąży jestem, a przypomina mi o tym najczęsciej to, jak na widok jedzenia robi mi się niedobrze ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Witaj i mam nadzieję, że będziesz częściej zaglądała. Mi też w tej zdarza się zapomnieć :) I zdecydowanie mniej wpisów o ciąży jako takiej, odchodzi szał wyprawkowy i mały absorbuje bardzo :) pozdrawiam
Usuń