środa, 19 marca 2014

Mama am - kochany jest! I laryngolog

Nie mogę, muszę się z Wami tym podzielić :) Od kilku tygodni, ilu dokładnie niestety nie wiem, Dominik wrzuca kostki edukacyjne do żyrafki - takiej od Fisher Price, chyba jedna z bardziej popularnych wkładanek. Prezent od mojej mamy dla Mikołaja, który bawił się nią super, potem powędrowała na kilka miesięcy do kolegi i wróciła do Dominika. Po każdym wrzucie gra muzyczka, a Młodszy bije sobie brawo ;) My mu też przyklaskujemy, a Starszy Brat pomaga wydobyć klocki z głębin. Chociaż jeżeli mowa o wkładankach, to polecam wiadereczko z dopasowywaniem kształtów już dla ciut starszych szkrabów.
Ale nie o tym miało być, chociaż podejrzewam, że to właśnie ta umiejętność teraz "zaowocowała".
Jesteśmy w kuchni. My, czyli Dominik i ja. Zaczęłam szykować obiad, Bąbel jeszcze na rękach, bo zastanawiałam się, co by tu zrobić dokładnie. Zobaczył chrupki kukurydziane i wyciąga rączki. OK chrupek dla niego, przy okazji kilka dla mnie. Zjadł i znowu chce. Dostał i co? Obraca w dłoni, chwyta niby kostkę, uśmiecha się delikatnie, mówi "am" i nic. O co chodzi? "Mama". Tak? "Am! Aaaa". A.... Otwieram buzię i chrupek ląduje z głośnym "Am". Uśmiech od ucha do ucha i "Ba, ba" z biciem brawa... Rozkoszny jest.
Taaa, czy mama czy żyrafka, co za różnica? Mamusia przecież też jest głodna ;)

Dzisiejszy dzień niestety nie był cały tak radosny. Byliśmy w szpitalu. Od poniedziałku Mały coś markotny, w nocy się budził i jedynie przy piersi uspokajał. Myślałam, że może ząb idzie. Gorączki, kataru czy biegunki brak. Niby nic się nie dzieje. We wtorek wychodziliśmy na spacer i zawiązując czapkę zauważyłam znacznie powiększony węzeł chłonny i ropny wyciek z ucha. Od razu zadzwoniłam do przychodni, połączyli mnie do pediatry, kazała przyjechać. Włączyła antybiotyk i dała pilne skierowanie do poradni otolaryngologicznej. Od telefonu do wyjścia z przychodni po wizycie minęło może z pół godziny łącznie z ubieraniem Dominika i dojazdem. 
Dzisiaj zadzwoniłam do szpitala - wczoraj już była rejestracja nieczynna. Kazali przyjechać, bo skierowania pilne są jedynie 24 godziny ważne. Przyjechaliśmy, jest akurat remont szpitala, postawić samochód to cud, ale udało się na równoległej ulicy. Zapisanie szybko poszło - cały czas byłam w szoku, że na NFZ do specjalisty nie czekam przynajmniej kilka dni. Potem kolejka ponad godzinę pod gabinetem. Darowanemu koniowi... Dominik cudownie spokojny, uśmiechnięty, grzeczny. W pewnej chwili zaczął się niecierpliwić - ile można spokojnie siedzieć? Na szczęście dwie panie nas przepuściły. Wchodzę do gabinetu, przedstawiam sytuację i co słyszę? Tu szok negatywny. Narzekanie na niekompetencję pediatry! "Pani lekarz jest albo głupi, albo niedouczony". WTF?!? Nawet jeżeli tak jest, to chyba jeden lekarz na drugiego nie powinien przy pacjencie marudzić? Najwyżej później do niego zadzwonić i powiedzieć jak na przyszłość reagować. I jaki zarzut? Antybiotyk działa dopiero po trzech dniach, więc jestem za szybko i on niczego nie może jeszcze stwierdzić. Tracimy jedynie czas i on i ja. To typowa technika "spychania" pacjenta dalej. Mam się zjawić w poniedziałek ponownie na kontroli, zalecenia te same. 
Tylko na wizycie u lekarza pierwszego kontaktu nawet usłyszałam, że pewnie szybko mi się nie uda do laryngologa dostać, o polecenie prywatnego dziecięcego poprosiłam w razie czego, a i tak jakby w ciągu tygodnia się nie udało nigdzie zapisać, to miałam do niej na kontrolę przyjść. Jeszcze coś wspomniała, że zaniedbanie tego może spowodować częściową utratę słuchu, więc tym bardziej się ucieszyłam ze skierowania. I teraz pytanie. Przychodzi matka z małym dzieckiem do lekarza, od jednego słyszy, że jest źle, potrzebna szybka reakcja i sprawdzenie u specjalisty czy sam antybiotyk wystarczy i nie ma jakiegoś mechanicznego uszkodzenia, a u tegoż specjalisty, że co ja tu w ogóle robię tak szybko... Ehhh I raz się czujesz niczym matka zaniedbująca dziecko, a drugim jak histeryczka. Wniosek? Jestem matką idealną. Ta. Masakra jakaś. Oczywiście mam obserwować węzeł, gdyby się powiększył od razu na oddział. Ba!
I to nie pierwsza taka różnica zdań między lekarzami z jaką miałam do czynienia. Komu wierzyć? Zrobić jak z położną na oddziale i wybrać jedną, która się wydaje najrozsądniejsza (z naciskiem na wydaje się) i jej zaleceń słuchać w połączeniu z własnym rozsądkiem i przeczuciem - nie raz i nie dwa usłyszałam polecenia wzajemnie się wykluczające na położniczym czy noworodkowym. Ehhh.

11 komentarzy:

  1. o kurcze! co za sytuacja. faktycznie komu wierzyc,ci lekarze... obserwuj malucha i duzo zdrowka dla Dominika! ja jestem zdania,ze zawsze lepiej dmuchac na zimne i zawsze warto do lekarza isc:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No sytuacja średnia, na szczęście wg mnie antybiotyk działa i widzę wyraźną poprawę :) To najważniejsze, a jeszcze w poniedziałek na kontroli to mam nadzieję potwierdzi lekarz. Nawet dzisiejsza noc była lepsza, bo wczoraj to co 15-30 minut się budzi i chodziłam jak zombi. A że sama też jestem na antybiotyku, to już w ogóle cudnie ;)

      Usuń
  2. Mam nadzieję, że synek będzie zdrowiał!
    Masz rację, lekarze nie powinni przy pacjencie czegoś takiego mówić na innego lekarza, dla mnie to zwyczajne obrażanie! Szkoda, że nasz służba zdrowia tak wygląda... Przy ważnych przypadkach czasem lekarze odpuszczają, bo już nie ma kasy, nie ma kontraktów itp itd, potem tragedie, ale metoda spchylogii jest najgorsza z możliwych!
    Trzymajcie się :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wg mnie nie powinien podważać kompetencji innego. A już na pewno nie tymi słowami. Na szczęście się nie spotkałam z odpuszczaniem, chociaż w ciąży z Dominikiem chodziłam częściowo na NFZ i w grudniu badań nie miałam, bo punkty się skończyły i na styczeń je przeniosła - na szczęście takie, które rzeczywiście można było później robić.
      Spychologia tu akurat wg mnie była dobra. Tzn. decyzja pediatry, który zauważył/rozpoznał problem i skierował dalej do specjalisty, tylko nie wiem dlaczego laryngolog to spychologią nazwał, bo przecież jednym z zadań lekarza pierwszego kontaktu jest pomoc, ale jak coś podpada pod specjalistyczną poradę, to skierowanie dalej.
      Trzymamy się :)

      Usuń
  3. Nóż się w kieszeni otwiera! Nie ma złotego środka. Lekarzowi powinno się ufać, a nie można niestety. A zdać się na swoją intuicję...Dużo zdrówka i wytrwałości życzę. Będzie ok, antybiotyk na pewno za działa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście moja mama jest lekarzem, więc zawsze pierwszy krok, to telefon do niej. Intuicja to nie doświadczenie medyczne i wiedza, ale zawsze coś. Dominik na szczęście lepiej. Za to mnie rozkłada, chociaż już nie wiem czy choroba czy antybiotyk i karmienie piersią, bo ostatnio mały częściej woła, bo się uspokaja przy niej. Pochłaniam hektolitry wody normalnie ostatnio :)

      Usuń
    2. To dużo zdrówka życzę, Może sok z aloesu pij, trochę Cię wzmocni. Fajnie, że mama lekarz, masz oparcie przynajmniej. Ja muszę niestety sama jak dr Hause analizować wszystko, gdybać, przewidywać.A jakie to obciążenie psychiczne. U mnie takie infekcje uszu wspomagają lekarze preparatem Ismigen

      Usuń
  4. Dominik juz praktycznie bardzo dobrze. Podam do końca antybiotyk, w poniedziałek kontrola i prawdopodobnie będzie po wszystkim. Byle tylko nie wracało. Za to wiem co mnie dopadło. Brałam lek na grypę na receptę, ale zamiast pomagać było coraz gorzej. Wczoraj zemdlalam i stwierdziłam, że to bez sensu. Poszłam do lekarza i okazało się, że mam anginę. Plus ogólne osłabienie organizmu. Więc leżę, mąż zajmuje się dwójką i okazjonalnie zbiera mnie z podłogi po kolejnym zasłabnięciu. Współczuję mu. Mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Oby jak najmniej takich doświadczeń ze służbą zdrowia. Z doświadczenia dziecięcych wizyt u laryngologa, o ile nie ma sytuacji wymagających nagłej interwencji, polecam przychodnię na Chrobrego. W czwartki przyjmują też dzieci, wystarczy zadzwonić rano, a popołudniu już można pójść na wizytę. Przy pierwszej wizycie potrzebne oczywiście skierowanie. Mam nadzieje, że informacja ta nie okaże się nigdy potrzebna.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ryzyko utraty słuchu to dość poważna sprawa. Oczywiście warto szukać i sprawdzać różnych rozwiązań, a wtedy ryzyko z pewnością się zmniejszy. Jeśli już mowa o problemach związanych ze słuchem, to oczywiście stosuje się aparaty słuchowe. W ofercie https://audiomedika.pl/ właściwie je dobiorą. Możecie też sprawdzić takie rozwiązanie, jak niewidoczne aparaty słuchowe.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...