wtorek, 4 lutego 2014

Pieluszka kieszonka Milovia

To co mnie skłoniło do zakupu tej kieszonki, to przede wszystkim piękne wzory. Urzekły mnie. Wybrałam wzór jelonki, ale kuszą mnie też mali piraci czy łowickie kwiaty, jednak po kolei. O samych kieszonkach jako takich pisałam już ogólnie tu, więc nie będę się powtarzała. Pieluszkę mam od początku czerwca i choć przeważnie zakładam otulacze, to przetestowaliśmy ją przynajmniej kilkadziesiąt razy i mogę spokojnie coś o niej napisać. 
Jest bardzo starannie wykonana. Regulacja obwodu i wysokości (rozmiaru S, M, L) na napy. I jest to naprawdę pieluszka One Size, czyli w rozmiarze uniwersalnym. Na zdjęciach stojący Dominik z dzisiaj, czyli ciut ponad 9 miesięcy, około 10 kg i leżący z lipca, czyli 2,5 miesiąca. Bąbel był dużym noworodkiem (waga ur. 4,5 kg) i zaczęliśmy zapinać pieluszkę jak miał jakieś 6 tygodni z środkową regulacją nap i spokojnie można było ją jeszcze zmniejszyć zarówno w obwodzie, jak i na wysokość. Wcześniej jej nie zakładałam, bo jej jeszcze nie miałam ;) Teraz też jest zapas w obwodzie, a próbnie przymierzyłam w wakacje na Mikołaja, który już pieluch nie używał, ale rozmiarowo też była dobra (2,5 roku, może 13-14 kg). 

Warstwa zewnętrzna to piękny PUL w niepowtarzalne wzory. Wewnątrz mikropolar dający uczucie suchości. Szeroka gumka na plecach i delikatniejsze przy nóżkach. Milovia różni się od większości tego typu pieluch miejscem włożenia wkładu. Wejście znajduje się z przodu (część przy brzuszku) i ma zakładkę. Czy jest to wada czy innowacyjne, rewelacyjne rozwiązanie, to kwestia preferencji i przyzwyczajeń. Mi nie przeszkadza, ale jednak wolę wkładać tradycyjnie. Zakładka z jednej strony bardzo dobrze zabezpiecza wkład, nie ma szans, by się wysunął, ale też wyjęcie go z mokrej jest mniej przyjemne.
Wielkim plusem jest zdecydowanie jej niezawodność. Jeżeli mnie pamięć nie myli, ani razu mi nie przeciekła i nie pobrudziła ubranek. Przy czym nie stosuję jej z oryginalnymi wkładami Milovia, bo ich nie mam, a z szarymi prostokątnymi (wewnątrz 3 warstwy mikrofibry plus 2 warstwy mikropolaru z bambusem i włóknami węglowymi), które bardzo lubię za chłonność i stosunkowo szybkie schnięcie lub z prefoldem złożonym w prostokąt.
Z wad przychodzi mi na myśl głównie cena, bo kieszonka bez wkładów kosztuje 67 zł. Za to jest rzeczywiście dobra, szyta z polskich materiałów i zwyczajnie ładna. Jak wspomniałam założyliśmy ją wielokrotnie i po praniach nie widać zniszczeń, wszystko nadal wygląda estetycznie, bez przebarwień, plam, zmechaceń, więc jest też trwała. Ogólnie bardzo polecam, jeżeli to wejście na wkład z przodu Wam nie przeszkadza. Powoli też częściej zakładam kieszonki, a nie otulacz z formowanką czy prefoldem, bo Dominik zaczyna uciekać - po co leżeć, skoro tyle ciekawych rzeczy można w tym czasie zrobić? Jakby nie patrzeć założenie jednej pieluszki jest szybsze. Oczywiście najwygodniejsza nadal jest opcja formowanka i wełniane spodnie, ale powoli na to rozwiązanie za ciepło.

5 komentarzy:

  1. mogę się tylko wypowiedzieć w kwestii estetycznej, bo wygląda jak dla mnie super:) bardzo ładna

    OdpowiedzUsuń
  2. fajne takie kolorowe ;-) moje tam na pampersach żyły ;-)
    wyrodna jestem ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mikołaj też na jednorazowych był bardzo długo i nie nazwałabym się z tego powodu wyrodną matką :) Wielorazowe są rzeczywiście kolorowe i bardzo je sobie chwalę, jeżeli będziemy mieli kiedyś więcej dzieci, to też na wielo. Pozdrawiam

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...