Ostatnio najczęściej czytaną Dominikowi i przez Dominika książką jest "Księga dźwięków" Soledad Bravi wydawnictwa Dwie Siostry.
Pomysł autorka miała prosty, a i ilustracje bardzo mi się podobają. Format nie jest duży, bo 14x14 cm,
czyli w sam raz dla malucha. Jest to książeczka kartonowa i liczy aż 112
stron, więc sporo jak na pozycję dla dziecka od roku.
Poniżej porównanie wielkości z ulubioną ostatnio książką Mikołaja, o której niebawem, czyli "Złotą księgą bajek. Przygody smerfów" wydawnictwa Egmont (format około A5, 320 s.). Jak widać zaczytana - na grzbiecie już tytułu praktycznie do odczytania:
Na każdej rozkładówce "Księgi dźwięków" po
prawej jest rysunek, a po lewej opis - krótki :) Tu kilka naszych ulubionych. Lew w wykonaniu Dominika jest nieziemski :D Przy bębenku uderza w książkę jak w prawdziwy bęben, samochody znał zanim zaczęliśmy czytać książkę (jedno z pierwszych zrozumiałych dla nas słów był tramwaj...). Katar jest uroczy z odchyleniem głowy i całym teatrzykiem :) Dużo śmiechu jest przy mewie, przy "U U U U" małpy w moim wykonaniu. Osobiście bardzo lubię mamę dającą buzi, co oczywiście robię za każdym razem na tej stronie :) Przy choince śpiewam, a Mały się kołysze. Takich stron jest więcej, ale te są chyba subiektywnie naj (przynajmniej dzisiaj).
Lew i bębenek, to grafiki ze strony wydawnictwa. |
Tu widać, że dwa rogi są zaokrąglone :) |
Cała zabawa polega na
czytaniu i wczucie się w te odgłosy. Co mnie cieszy, to to, że Dominik
szybko zapamiętuje dane dźwięki i łączy je z obrazkiem, dopowiada
końcówkę zdania z dźwiękiem, czyli "Dzwony robią..." - "... bim bom, bim bom"
:) Oczywiście jeszcze nie wszystkie obrazki zna, za to ma te swoje
ulubione, do których najczęściej zagląda, bo musicie wiedzieć, że to on jest szefem i przekłada kartki.
Żeby nie było tak kolorowo, jest kilka stron, które nie do końca mi odpowiadają, np. "Szpinak robi bleee" czytam jako mniam mniam. I ze dwa inne by się znalazły, co do których się waham. Poza tym mama nie robi buzi buzi, a daje buzi i takie tam językowe by można było powytykać, ale są zrozumiałe ze względu na koncepcję książki. I tu np. mnie ślimak rozłożył, bo "ślimak nic nie robi, tylko elegancko porusza czułkami" ;)
Mimo wspomnianych zastrzeżeń książeczka jest genialna i bardzo ją lubię/lubimy. Od kilku tygodni Dominik codziennie ją przynosi i czytamy. Obowiązkowy punkt dnia :) Co dobre może też czytać Mikołaj jako Wspaniały Starszy Brat, nawet jeżeli nie czyta a mówi, co jest na obrazku i jak robi :)
Książka warta polecenia, więc polecam. Sama żałuję jedynie, że nie kupiłam jej wcześniej.
Tak jest rewelacyjna. Moja 21 miesięczna Iza nadal ją bardzo lubi. Niestety książka bardzo szybko się rozpadła. Teraz jest chyba w 4 częściach...A to jest spory minus wykonania
OdpowiedzUsuńNasz wczoraj po napisaniu wpisu na dwie części się rozeszła :( Już ją naprawiłam, ale była to niemiła niespodzianka. Naprawioną czytamy dalej, ale rzeczywiście coś by wydawnictwo musiało zmienić. Pozdrawiam
UsuńBardzo fajna dla maluchów, chociaż wcześniej o niej nie słyszałam.
OdpowiedzUsuńM.
U nas podobnie - zrobiła furorę. Niestety jakość wykonania pozostawia wiele do życzenia - obecnie jest stertą pojedynczych kartek... A szkoda.
OdpowiedzUsuńU nas po pierwszym rozerwaniu i moich poprawkach jeszcze się trzyma i mam nadzieję, że tak zostanie. Szkoda by jej było, gdyby się rozpadła, bo ta grubość i przewracanie kartek ma też swój klimat. Pozdrawiam
UsuńJak najbardziej, oby wytrzymała jak najdłużej! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń