Kilka razy zabierałam się do napisania tego wpisu, ale zawsze się powstrzymywałam na zasadzie "nie chwal dnia przed zachodem słońca" i nie zapeszaj :) Teraz jednak do porodu naprawdę pozostało kilka dni, więc spokojnie mogę się cieszyć i podzielić zachwytem. W pierwszej ciąży i niestety także, gdy w ciąży nie byłam, miałam czasami problemy z opuchniętymi nogami. Nie były jakieś wielkie, ale upał, dalekie wyjazdy autobusem, kozaki zimą, długie spacery - to wszystko dawało mi się we znaki i łydki puchły dając wspaniały odcisk skarpetek. Ponieważ mam lekką wadę serca, lekarze polecali mi leki na poprawienie krążenia i było odrobinę lepiej, ale niewiele. O dziwo w tej ciąży przez dziewięć miesięcy delikatną opuchliznę miałam cały jeden raz i wcale się nie dziwię, bo właściwie na własne życzenie wracając autobusem i pociągiem po Wigilii, więc nie dość, że mało ruchu, siedzenie, to jeszcze ogrzewanie i zimowe buty. Teoretycznie w ciąży powinno być gorzej, bo układ krwionośny jest obciążony...
Nie wiem czy tak wspaniale moje ciało reaguje na ciążę, czy jest to spowodowane tym, że przez jakiś czas musiałam leżeć, więc nogi miałam wyżej, przez zdrowe odżywianie i spacery czy przez spore ilości pitej wody (to właściwie zawsze robię, więc wątpię), a może szczęśliwy traf (taaa...) czy połączenie tego wszystkiego ze stosowaniem kremu. Dokładnie "Skutecznej kuracji na na opuchnięte nogi" Bielendy z serii Sexy Mama. Polecany jest szczególnie dla kobiet od czwartego miesiąca ciąży i karmiących piersią.
Zgodnie z informacją na opakowaniu:
- krem o konsystencji żelu (prawda)
- daje natychmiastowe poczucie ulgi i odprężenia po rozprowadzeniu (zgadza się)
- mentol delikatnie chłodzi i błyskawicznie odświeża zmęczone, opuchnięte nogi (tak i dodatkowo lubię ten zapach)
- wzmacnia naczynia krwionośne - zapobiega ich pękaniu (tego nie udowodnię naukowo, ale rzeczywiście zero żyłek, pęknięć itp.)
- nawilża, regeneruje, wzmacnia skórę, doskonale się wchłania (subiektywne odczucia podobne, więc +)
- przyjazny dla wrażliwej i delikatnej skóry przyszłej mamy (nie wiem czy moja taka jest ;) ale na pewno zero podrażnień)
- dyskomfort i zmęczenie nóg zlikwidowane (tak).
Chyba jeden z niewielu produktów, gdy zachwalający opis z opakowania się u mnie potwierdził i sprawdza. Producent zaleca stosowanie dwa razy dziennie, ja tak systematyczna nie jestem i stosowałam jedynie wieczorem, a i tu się przyznaję, że nie zawsze. Tak jak wspomniałam opuchnięć brak. Kilka razy w ciągu dnia przesadziłam z chodzeniem i wieczorem miałam wrażenie, że nogi są "ciężkie" lub czułam delikatne mrowienie, ale po posmarowaniu (ja to zawsze z krótkim masażem łączę) dolegliwości przechodziły i spokojnie szłam spać.
Właściwie mogę się przyczepić jedynie do opakowania, ale to kwestia indywidualnych preferencji. Nie przepadam za zamknięciem tego typu, wolę nakrętki, bo są pewniejsze przy podróżowaniu (nic się nie wylewa itp.) i bardziej odporne, a tu niestety pokrywka mi pękła stosunkowo szybko. Niby to nie przeszkadza, bo jak stoi, to automatycznie jest domknięty swoim ciężarem, ale... Plusem jest szybsze otwieranie zapewne. Pojemność 125 ml i grafika mi odpowiadają. Większe opakowanie byłoby za ciężkie i zajmowałoby sporo miejsca, mniejsze za szybko by się kończyło ;) Chociaż takie małe podróżne na 2-4 dni chętnie bym kupiła i nosiła ze sobą (w wersji tubki, a nie saszetki - wybredna ja ;)).
Sama pewnie bym nie wpadła na to, by kupić ten czy inny krem, bo
wcześniej żadne mi nie pomagały, ale na szczęście dzięki Pani Klaudii z Kosmeland krem
do mnie trafił i tu naprawdę dziękuję, bo na stałe zagości na moich
pułkach, szczególnie, że stosunek ceny do jakości jest kuszący (opakowanie kosztuje około 10 zł) :) Nie wiem jak będzie działał na Was, bo każdy jest inny, ale ja jestem bardzo zadowolona i polecam.
W ciąży nogi mi nie puchły więc nie uzywałam żadnych specyfików ale ciesze się, że trafiłas na kosmetyk który spełnił swoja rolę :P)
OdpowiedzUsuńO to trudno, zwłaszcza w gąszczu na półkach :)
Tak, jak nie ma wyboru źle, jak jest za duży też niedobrze ;) Też się cieszę, że trafił do mnie, bo niestety mam/miałam z tym problem i mam nadzieję, że i po porodzie, jeżeli będzie taka potrzeba się sprawdzi.
UsuńOoo, ciekawe. Chętnie sprobowalabym:)
OdpowiedzUsuńJak się czujesz? Czekam z niecierpliwością!
NIC się nie dzieje, nic :) Czyli fizycznie czuję się genialnie, psychicznie - kiedy urodzę i w związku z tym różnie? ;) Poważnie - ogólnie nie jest źle, korzystam z tych ostatnich dni w domu i we troje. Spasowałam z wyczekiwaniem i korzystam z wiosny/lata. Planujemy jak wykończyć balkon (ponad 13 m2, więc pole do popisu jest), by był ładny, funkcjonalny i nie zagracony :) Staram się nie myśleć kiedy urodzę, nie wypatrywać znaków, a żyć wszystkim poza końcówką ciąży generalnie - no to się rozpisałam :) Pozdrawiam
UsuńEee, no to radzisz sobie:) ciągle o Tobie myślę:)
UsuńTaki balkon to raj!
Ten balkon, to jeden z czynników, który wpłynął na wybór tego a nie innego mieszkania ;)
Usuń