Noszenie w chuście wciąga ;) Nie doszłam jeszcze do etapu kolekcjonowania stosiku na każdy dzień tygodnia (głównie ze względu na koszty) i kombinowania z materiałami (chociaż chętnie bym się zamotała w coś innego dla porównania i sprawdzenia właściwości), ale gdy pojawiła się okazja wypróbowania czegoś nowego, to skorzystałam. Koleżanka ma chustę Lenny Lamb jasnozieloną w delikatne paski. Nie mam pojęcia jak się nazywa ten wzór, bo już go w ofercie nie ma. Nosiła w nim swojego Brzdąca kilka miesięcy, więc jest częściowo złamana. Byłam ciekawa różnicy między nią, a moją Nati.
Generalnie kolor nie mój, ale czułam się w nim o dziwo dobrze: świeżo, radośnie, wiosennie. Nawet przypadkiem ubrałam się w zieleń, a Maluch w kolekcji miał pasującą czapkę - ciut za małą, ale nie mogłam się powstrzymać ;) Okazało się ponownie, że Dominikowi i w zielonym dobrze. Chusta w tym samym rozmiarze co moja (długość ok. 4,6 m), ale odrobinę węższa i dla takiego maluszka to nawet lepiej. Dominik za kilka dni skończy 3 miesiące, ale na wadze 8 kg, więc mam co nosić. Mój mały Chuścioszek.
Dociągało mi się ją za pierwszym razem odrobinę trudniej, a właściwie nie tyle trudniej co dłużej, bo inaczej trochę, może dlatego, że złamana (co na plus oczywiście). To pewnie kwestia przyzwyczajenia, bo za drugim podejściem już poszło szybciej, a w trzecim sama się zdziwiłam swoim kunsztem ;) I jak moją Nati po kolejnym praniu zamotałam, to też wiązanie o wiele lepsze, bo i chusta lepiej się mota i ja do wprawy dochodzę.
Nosiło się bardzo dobrze (stwierdzenie na podstawie dwóch motań: spacer prawie 2 godz. i kręcenie się po domu półtorej; trzecie to jedynie wieszanie prania kilka minut). Bąbel zasnął momentalnie. Mąż i Starszy wcześniej wyszli, więc trochę pokrążyłam po placach zabaw by ich znaleźć. Trafiłam po 40 minutach. Mały cały czas spał. Obudził się dopiero, gdy zrobiło się głośniej. W drodze powrotnej już ślicznie się rozglądał, a przed domem pstryknęliśmy kilka zdjęć. Powyżej jedno z nich, pierwsze wiązanie i wybudzony Synek. Żałuję, że nie udało mi się utrwalić do domowego albumu śpiącego Okruszka - przesłodki wtedy jest. Taki wtulony, z rączkami koło twarzy, schowany, bezpieczny. Jak się budzi i rozgląda podziwiając świat nadal jest wspaniały, ale inaczej ;)
Zauważyłam kilka różnic technicznych między chustami poza szerokością. LL nie ma, albo ma mało wyraźne zaznaczone brzegi, tzn. nie ma jak ich szybko rozróżnić (w Nati są wykończone innym kolorem), a to jest jednak pomocne, szczególnie na samym początku, gdy się uczy wiązań, a długa chusta gdzieś się mota i wije ;) Poza tym metka wyznaczająca środek - zwariowana owca to genialny pomysł, choć słodka, to nie jest na środku, a przesunięta z 10 cm. Może to tylko ten egzemplarz tak ma, bo był skracany [pytałam i nie był, kupiona nówka]? Może jest to zamierzone, bo przynajmniej nic się nie wpija w kark dziecku ;) W Nati oznaczony jest środek na każdym boku, tu na jednym i metka mniejsza. Z jednej strony minus, bo łatwo przegapić, z drugiej plus, bo niepotrzebnie nie wystaje po zamotaniu ;) Mam trochę ponad 170 cm i jak rozłożę chustę, to środek znajduję łatwo i szybko, przynajmniej w domu, pewnie na dworze inaczej by to wyglądało, ale na razie nie próbowałam. No i pranie... Moje w 60 stopniach, ta zgodnie z metką do 30. No cóż przy dwóch chłopakach... Za to ma większe skosy na końcach i dzięki temu węzeł łatwiej się wiąże, ale mój mi się bardziej podoba. Jest też odrobinę cieńsza, więc jest mniejszy.
Podsumowując mini eksperyment: nosiło mi się bardzo dobrze (nic mnie nie uwierało i nie czułam ciężaru; podczas domowych porządków też było O'K mimo różnych figur dziwnych ;)). Odmiana mile widziana, ale zostaję chyba przy swojej, tylko muszę ją połamać trochę ;) Chociaż jeszcze pokombinuję i poszukam możliwości zamotania się w inne firmy (może LittleFrog), długości i materiały. Zakochałam się w wełnie więc może coś w tym kierunku? Albo bambus na lato? Poza tym kusi mnie kółkowa ok. 2 m, może by się przy Mikołaju sprawdziła, bo choć dzielnie maszeruje i jeździ na rowerku czy hulajnodze, to jednak przy dłuższej trasie się potrafi zmęczyć i jest problem. Zastanawiałam się kiedyś nad nosidełkiem ergonomicznym Tula, ale cena jest na razie zaporowa. Z drugiej strony chusty z mieszanych materiałów tanie też nie są. Może ktoś chętny do zasponsorowania kilku chust? ;) Jeżeli jest jakakolwiek szansa na noszenie przez T, to tylko nosidło, ale tym nie zamierzam się sugerować, bo trafił mi się oporny mąż w tej kwestii. Za to uwielbia jak ja idę z Dominikiem, więc już nie narzekam.
W tle złapany Mikołaj - przeskakiwał z kółka do kółka - twórczość własna kredą ;) Tak mu się spodobało, że Dominik był z nami i chusta, że wieczorem spróbuję go (15 kg) na plecach zamotać w Nati, bo ta już wróciła do właścicielki.
Generalnie kolor nie mój, ale czułam się w nim o dziwo dobrze: świeżo, radośnie, wiosennie. Nawet przypadkiem ubrałam się w zieleń, a Maluch w kolekcji miał pasującą czapkę - ciut za małą, ale nie mogłam się powstrzymać ;) Okazało się ponownie, że Dominikowi i w zielonym dobrze. Chusta w tym samym rozmiarze co moja (długość ok. 4,6 m), ale odrobinę węższa i dla takiego maluszka to nawet lepiej. Dominik za kilka dni skończy 3 miesiące, ale na wadze 8 kg, więc mam co nosić. Mój mały Chuścioszek.
Dociągało mi się ją za pierwszym razem odrobinę trudniej, a właściwie nie tyle trudniej co dłużej, bo inaczej trochę, może dlatego, że złamana (co na plus oczywiście). To pewnie kwestia przyzwyczajenia, bo za drugim podejściem już poszło szybciej, a w trzecim sama się zdziwiłam swoim kunsztem ;) I jak moją Nati po kolejnym praniu zamotałam, to też wiązanie o wiele lepsze, bo i chusta lepiej się mota i ja do wprawy dochodzę.
Nosiło się bardzo dobrze (stwierdzenie na podstawie dwóch motań: spacer prawie 2 godz. i kręcenie się po domu półtorej; trzecie to jedynie wieszanie prania kilka minut). Bąbel zasnął momentalnie. Mąż i Starszy wcześniej wyszli, więc trochę pokrążyłam po placach zabaw by ich znaleźć. Trafiłam po 40 minutach. Mały cały czas spał. Obudził się dopiero, gdy zrobiło się głośniej. W drodze powrotnej już ślicznie się rozglądał, a przed domem pstryknęliśmy kilka zdjęć. Powyżej jedno z nich, pierwsze wiązanie i wybudzony Synek. Żałuję, że nie udało mi się utrwalić do domowego albumu śpiącego Okruszka - przesłodki wtedy jest. Taki wtulony, z rączkami koło twarzy, schowany, bezpieczny. Jak się budzi i rozgląda podziwiając świat nadal jest wspaniały, ale inaczej ;)
Zauważyłam kilka różnic technicznych między chustami poza szerokością. LL nie ma, albo ma mało wyraźne zaznaczone brzegi, tzn. nie ma jak ich szybko rozróżnić (w Nati są wykończone innym kolorem), a to jest jednak pomocne, szczególnie na samym początku, gdy się uczy wiązań, a długa chusta gdzieś się mota i wije ;) Poza tym metka wyznaczająca środek - zwariowana owca to genialny pomysł, choć słodka, to nie jest na środku, a przesunięta z 10 cm. Może to tylko ten egzemplarz tak ma, bo był skracany [pytałam i nie był, kupiona nówka]? Może jest to zamierzone, bo przynajmniej nic się nie wpija w kark dziecku ;) W Nati oznaczony jest środek na każdym boku, tu na jednym i metka mniejsza. Z jednej strony minus, bo łatwo przegapić, z drugiej plus, bo niepotrzebnie nie wystaje po zamotaniu ;) Mam trochę ponad 170 cm i jak rozłożę chustę, to środek znajduję łatwo i szybko, przynajmniej w domu, pewnie na dworze inaczej by to wyglądało, ale na razie nie próbowałam. No i pranie... Moje w 60 stopniach, ta zgodnie z metką do 30. No cóż przy dwóch chłopakach... Za to ma większe skosy na końcach i dzięki temu węzeł łatwiej się wiąże, ale mój mi się bardziej podoba. Jest też odrobinę cieńsza, więc jest mniejszy.
Podsumowując mini eksperyment: nosiło mi się bardzo dobrze (nic mnie nie uwierało i nie czułam ciężaru; podczas domowych porządków też było O'K mimo różnych figur dziwnych ;)). Odmiana mile widziana, ale zostaję chyba przy swojej, tylko muszę ją połamać trochę ;) Chociaż jeszcze pokombinuję i poszukam możliwości zamotania się w inne firmy (może LittleFrog), długości i materiały. Zakochałam się w wełnie więc może coś w tym kierunku? Albo bambus na lato? Poza tym kusi mnie kółkowa ok. 2 m, może by się przy Mikołaju sprawdziła, bo choć dzielnie maszeruje i jeździ na rowerku czy hulajnodze, to jednak przy dłuższej trasie się potrafi zmęczyć i jest problem. Zastanawiałam się kiedyś nad nosidełkiem ergonomicznym Tula, ale cena jest na razie zaporowa. Z drugiej strony chusty z mieszanych materiałów tanie też nie są. Może ktoś chętny do zasponsorowania kilku chust? ;) Jeżeli jest jakakolwiek szansa na noszenie przez T, to tylko nosidło, ale tym nie zamierzam się sugerować, bo trafił mi się oporny mąż w tej kwestii. Za to uwielbia jak ja idę z Dominikiem, więc już nie narzekam.
W tle złapany Mikołaj - przeskakiwał z kółka do kółka - twórczość własna kredą ;) Tak mu się spodobało, że Dominik był z nami i chusta, że wieczorem spróbuję go (15 kg) na plecach zamotać w Nati, bo ta już wróciła do właścicielki.
Powiem Ci, że u mnie szał na chustę szybko się ulotnił, dla mnie to jednak przestało być wygodne, Gosia coraz większa, miałam wrażenie,że w chuście jej ruchy są mocno ograniczone. Teraz wożę ją w wózku i uwielbiam to, a i młoda jest szczęśliwa, bo macha nóżkami na każdą stronę, przekręca się, chwyta obręczy i próbuje się podniesć.
OdpowiedzUsuńChusta tylko wtedy,kiedy pada i jedziemy samochodem w dalszą trasę, a wózka nie chce nam się taszczyć ze sobą.
Dla noworodka i małego dziecka chusta jest ok, ale dla Gosi, która ma ponad 8 kg i mojego kręgosłupa- już nie. Bo jednak, w czasie chustoszenia kręgosłup nie boli, ale po wyciągnięciu dziecka czuję dyskomfort. No i przy upałach bardzo się pocimy obydwie w tej chuście.
Kolory piękne, a Ty wyglądasz super. Chyba mnie okłamałaś z tą nadwagą,nie widzę żadnego brzucha, oj nieładnie :)
Pisałam w sumie już u Ciebie, ale część tu powtórzę ;)
UsuńMi elastyczna już też nie pasuje, w tkanej o wiele lepiej się nosi te 8 kg. Mały zadowolony, albo wtulony śpi, albo się rozgląda z innej perspektywy, a wózek z tatą uskutecznia, no i ze mną też ;) Bawi się, fika, przekręca (tak już z brzuszka na plecy regularnie, w drugą jeszcze nie) na macie i w domu.
Kręgosłup o dziwo mi nie dokucza, a miałam z nim problemy. podobnie kolana, ale w sumie Dominik przybiera wolniej niż ja chudne - tralalala :D
Brzuch jest, ale od czego są nóżki dziecka ;) 170 cm i 77 kg, wierz mi, że na żywo widać, chociaż nadal mięśnie wyrobione na basenie swoje ważą jednak i może aż takiej wagi nie widać, ale jest.
Pozdrawiam
Kolor przepiękny! I ta dopasowana czapulka...cudo:)
OdpowiedzUsuńNa odmianę też mi się podoba, ale Rodos Nati nadal cieszy oczy, a jeszcze Piaskowy Agat z LittleFrog do mnie leci dla równowagi kolorystycznej i przeciwdziałaniu monotonii :) Niestety ukochane fiolety elastycznej sprzedaję, bo już nie noszę, to szkoda by leżały.
UsuńKolor aż emanuje świeżością;) Piękny kolor włosów- naturalny? Ja żałuję, że nie nosiłam mojego synka w chuście, teraz za późno, waży 12 kg. A jak patrzę na mamy jak mają swojego szkrabika zamotanego przy piersi, to szkoda mi się robi na sercu, że nie pomyślałam o chuście wcześniej. Bo bardzo ciekawa jestem jak się nosi maluszka w chuście, jakbym kiedyś kupowała to zdecyduję się na porządną chustę tkaną.
OdpowiedzUsuńA Dominik rośnie jak na drożdżach! Mój dziadek by powiedział, że masz "wartościowe mleko"^^ Twój maluch jest zaprzeczeniem tego, że na piersi dzieci są głodne i chudziutkie;) Mój zresztą też, klopsiki małe;) Fajnie patrzeć na takie "wiosenne zdjęcia".
Tytuł sam mi się narzucił przez to ;)
UsuńZ włosami nigdy nic nie robiłam, jedynie rano szczotka, warkocz lub jakiś węzeł i w drogę. nawet myję na noc, bo mi się suszyć nie chce ;) A schną b długo.
Ja żałuję, że Mikołaja nosiłam mało, ale trafiłam na niezłamaną, ciężką i oporną w naciąganiu chustę, on był ciężki, a ja po porodzie nie najlepiej się jeszcze czułam i choć sporadyczne spacery wspominam dobrze, to nie sięgałam za często.
Dominik i wcześniej Mikołaj są dobrym przykładem rośnięcia jak na drożdżach na maminym mleku ;)
Pozdrawiam
Piękne są chusty Nati i LL;) Poradzisz mi coś w sprawie chust, zajrzyj na mój blog;) napisałam tam, czego oczekuję, dojrzałam do noszenia w chuście, może za późno;)
UsuńJuż u Ciebie zostawiłam dłuuuugi komentarz ;) Mam nadzieję, że pomogłam.
UsuńHihi, mój Antosz też jak na drożdżach;)
OdpowiedzUsuńChusta piękna! Wspaniale wyglądacie i jeszcze ta czapeczka:) Super, że masz od kogo pożyczyć w celu wypróbowania. Też bym chciała. Po chrzcinach może kupię sobie nową (albo po prostu drugą^^) i zobaczę ja to jest.
Koniecznie pamiętaj o fotografowaniu D. kiedy śpi zamotany. To przeurocze. Dokładnie jak opisałaś - rączki koło buźki, wtulony, bezpieczny.
Zamotana jestem, nie ma co:D
:)
UsuńTeż się ucieszyłam.
Leci do mnie Piaskowy Agat LittleFrog mało używany :D Taka odmiana kolorystyczna. Zieleń byłą przygodą (chociaż Opal z LF kusi), a Rodos niebieski jeszcze mi się nie znudził, bo uwielbiam, ale nie zaszkodzi raz na jakiś czas coś innego zamotać ;)
Poza tym mam po Mikołaju Hoppediz Helsinki (gdzieś w piwnicy schowany i Tomek nie może go odnaleźć, ale dzisiaj go przycisnę, bo mi zależy, tyle, że on niby 3 mies go już szuka!), ale twardy i do złamania, jeszcze się w nim nie nosi dobrze i przez to pewnie M za dużo nie motałam, ale skoro już wiem jak złamać, to mam zamiar go pomęczyć.
O zdjęciach pamiętam, ale jak robię sama, to nie wychodzą takie jak bym chciała. Nad morzem i u mamy pomęczę Tomka, żeby robił :)
A i jeszcze na kilka dni przyleci do mnie Nati Ring :) Tra la la la la :D
Jestem szalona :)
Ha! Właśnie cyknęłam z 50 zdjęć jak śpi ;) Chyba z każdej strony :)
UsuńEj no! Zwolnij trochę! Ja tylko marzę, a Tobie stosik rośnie! Wspaniale, czekam na recenzje:)
OdpowiedzUsuńWiesz stosik mi w sumie nie urośnie, bo tkana Hopka jest u mnie od dawna, tylko zaginęła w akcji "przeprowadzka". Tkana Nati też od początku. Jedynie Agat Little Frog nowy, choć używany, ale to za elastyczną Nati będzie i w efekcie nadal tyle samo chust :)
UsuńMacałam Little Frog, sama mam Nati bawełnianą, pasiastą. Nati, mam wrażenie, CIUT cieńsza i łagodniejsza w dotyku.
OdpowiedzUsuńCo do nosidła, mam Tulę, bo właśnie tatuś nie chce chusty ;) a i przy starszej córce wygodniej często mi szybko oTULIć młodszą, niż ochuścić. A też mam co nosić, zbliżamy się do 9kg ;) 6,5mca.