Jedną ze wspanialszych rzeczy, która mnie ostatnio spotyka i to w czterech ścianach mieszkania, z daleka od ludzi, jest śmiech Dominika. Taki niewinny, radosny, niewymuszony, prawdziwy i tylko dla mnie :) Wspaniały. Jest lekiem na całe zło. Nie ważne, że mam zły dzień, że płakał wcześniej, o wszystkim zapominam, gdy się do mnie uśmiechnie. Taki prawdziwy śmiech ma moc! Nie można na niego nie odpowiedzieć uśmiechem, ulgą, radością, dumą. Może brzmi to dziwnie, ale przypuszczam, że wiele z Was też tego doświadcza i zrozumie.
Uśmiech Mikołaja działa podobnie, choć jest już bardziej rozbrajający i świadomy. Zdążyłam się do niego przyzwyczaić, spodziewam się go zobaczyć z rana, chociaż nadal działa cuda, a mały rozbójnik potrafi go wykorzystać. Za to niezmiennie mogę go podziwiać śpiącego, nagle to żywe dziecko jest spokojne, bo że w jednym miejscu to niekoniecznie, przecież po łóżku należy wędrować.
Naszym porannym rytuałem po karmieniu w okolicach 9 jest "rozmowa" i gimnastyka. Tata w pracy, starszy brat w przedszkolu, a my szalejemy. I tak po jedzeniu zaczyna się rozkoszne: "gu", "agu", "go" itp. Boskie! Takim cieniutkim, niewinnym głosikiem :) W tym czasie przeważnie się też odbija, a potem ćwiczenia. Rączki w górę, klaszczemy, rączki w bok, zginanie nóżek itd. I ostatnio ja tu rączki w górę delikatnie, a ten Szkrab zgina łokcie i bach! Siedzi. Spokojnie go podtrzymałam, położyłam i dalej ćwiczenia i nagle szok. Że co, że siedzi! Przecież to Dominik a nie Mikołaj! I usiadł? Nawet mi do głowy nie przyszło by w ogóle z nim tego próbować i nadal tego nie robię, ale Bąbel wie lepiej i sam czasami się podciąga. Szok, szok i jeszcze raz szok. Przy tym taka radość i no cóż przyznaję duma :)
Tak z wieści rodzinnych: już w niedzielę chrzest. Zaproszenia rozesłane (takie, tyle, że więcej), ubranko zamówione, plan co na obiad i jakie przekąski jest. Teraz tylko jeszcze na świeżo do spowiedzi, tuż przed mszą formalności z księdzem i się zacznie.
A i na wadze -3 kg :) Zostało do wymarzonej i realnej jeszcze 12, ekhm ;)
dzieci dają tyle powodów do dumy! :)
OdpowiedzUsuńTo prawda :)
UsuńNo to super,że Dominik tak szybko się rozwija, nic tylko się cieszyć i pękać z dumy :)
OdpowiedzUsuńDlatego się cieszę i pękam :) A jak teraz śpi i mam czas dla siebie, to już w ogóle wspaniały czas ;)
UsuńNo proszę, ależ u Was rozwojowo!
OdpowiedzUsuńWróciłąm z wywczasów i nadrabiam zaległości;)
TotsBots mam otulacz w truskawki, taki o:
http://marys.blox.pl/2013/04/Kto-lubi.html
http://marys.blox.pl/2013/03/10-Pieluszki-wielorazowe.html
Jest jednym z moich ulubionych. Długo był za duży pomimo dodatkowego rzepu na zakładce, ale trzyma prawidłowo, żadnych przecieków przezeń nie było (no chyba, że źle dopasowałam, to siłą rzeczy, ale to nie wina otulacza). Teraz jest jednym z najczęściej przeze mnie zakładanych na dupkę Antuana. Kubię, po prostu:) No i polecam!
Właśnie widzę wysyp Twoich komentarzy ;)
UsuńRzeczywiście widziałam wpisy, ale nie zakodowałam, że to TB ;) Dzięki.
A jeszcze niedawno czytałam Twój post jak Dominik przyszedł na świat. A teraz trzymany za rączki siada;) Patrzenie na postępy dziecka, to coś co daje prawdziwego pozytywnego kopa ;) Fajnie, że Mikołaj chodzi do przedszkola i masz czas tylko dla młodszego. Tak myślę czasami jakbym ja została mamą po raz drugi i jak to rozegrać z czasem i organizacją i posłanie do przedszkola starszego jest dobrym pomysłem. A nie jest on za mały na przedszkole? Ile lat mają dzieci w jego grupie?
UsuńMam chwilami wrażenie, że to było niedawno, ale z drugiej strony jak mogło go nie być? :)
UsuńMikołaj w sierpniu skończy 2,5, a teoretycznie w grupie są dzieci od 30 mies. właśnie. Teoretycznie, bo to przedszkole prywatne i M chodzi do najmłodszej grupy od marca, jest najmłodszy, ale potem koleżanka o miesiąc zaledwie starsza. Większość prawie 3 lata, część ciut więcej.
Wcześniej chodził do klubu malucha i żłobka, więc w grupie radzi sobie bdb, teraz jak się rozgadał to już w ogóle bez problemu.
Nie wiek a raczej pieluchy w przedszkolach są problemem, ale nam poszli na rękę na zasadzie tymczasowości, bo w sierpniu przedszkole nieczynne, wtedy do końca odpieluchujemy i we wrześniu już normalnie do najmłodszej grupy trafi. A poszli na rękę, bo ciąża i duże szanse, że kiedyś i Dominik do nich trafi, bo przedszkole blok obok.
Mały sobie radzi, chodzi chętnie, więc się nie martwię. W pierwszym miesiącu chodził na kilka godzin, teraz już normalnie zostaje.