środa, 20 listopada 2013

Biedroneczka

"Biedroneczkę" Dariusza Chodynieckiego Mikołaj dostał prawie rok temu na jasełkach w żłobku od Mikołaja. 
Na początku zainteresował się głównie skrzydełkami, bo są wykonane z innego materiału. Całej książeczki nie był wstanie przeczytać, a właściwie wysłuchać, nawet z naszym opowiadaniem a nie czytaniem. Jednak i tak często do niej sięgał, bo... biedronka poleciała do nieba i tam zajadała się z aniołkami chlebkiem z miodem. Jakoś od wakacji i pobytu u babci pokochał miód. Podaje mi książeczkę i woła, że chce jeść. Co? Oczywiście chlebek z miodem. Konsekwencje objadania się do niego jakoś nie przemawiają. Ten morał z książki raczej do niego nie trafi ;)

Od pewnego czasu już spokojnie czytamy całość. Na stronie są przeważnie cztery wersy rymowanego tekstu. Zdarza się więcej, ale i mniej. To historia małej biedronki, która doleciała do nieba, zadomowiła się w nim, ale gdy chciała wrócić, okazało się, że jest za ciężka - nadmiar chlebka z miodem jak nic :)
Musiała schudnąć, co jej się oczywiście udało, bo motywację miała najlepszą - tęskniła za rodziną. W podróż powrotną wyprawiało ją całe niebo, poleciała radosna i uśmiechnięta, ale trafiła na deszcz, wiatr. Przez burzę nie dała rady dolecieć i wróciła do nieba. Wszyscy się zebrali i wpadli na pomysł jak jej pomóc. I tu pięknie przemycona informacja o aniołach stróżach, którzy "ludziom pomagają, przy łóżeczkach dzieci stają. Rano, wieczór, we dnie, w nocy, są im zawsze ku pomocy". Chętnych do zabrania biedroneczki do domu było wielu, bo wszyscy ją lubili. Poleciała z aniołem, który zsyła dzieciom dobre myśli. Na pożegnanie dostała od niego kromkę chleba.
I przyznam, że dopiero dzięki tej bajce poznałam sens powiedzenia "Biedroneczko, leć do nieba, przynieś nam kawałek chleba". Trochę wsytd, chociaż czy Wy wiedzieliście?
Z danych praktycznych książka ma twardą oprawę, liczy 46 stron. Wymiary 20x20 cm. Ilustracje są dziełem Oli Makowskiej i to wrażenie pogniecionego papieru już jest - Mikołaj jej nie zniszczył :) Ukazała się nakładem Wydawnictwa Jedność w Kielcach w 2010 roku. Nie byłabym sobą, gdybym nie zerknęła na stronę internetową po więcej informacji. Tym sposobem "odkryłam" drugą książkę autora z podobną szatą graficzną "Żabkę małą", która była zielona, dzielna i nikogo się nie bała. Już trafiła na naszą książkową listę życzeń razem z serią opowieści o Małym Króliczku belgijskich autorów Heidi D’Hamers i Guntera Segersa.

4 komentarze:

  1. jej też nie wiedziałam, skąd to powiedzenie :) hihi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mąż też nie ;) i tak się zastanawiam, ile rzeczy się mówi bez znajomości historii za nimi.

      Usuń
  2. przyznaję- nie wiedziałam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się grafika książki:)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...