W sobotę Mąż miał urodziny, ale dzień przypominał raczej ten z dziecięcych marzeń ;) Żeby nie było w piątek zrobiłam karpatkę, w sobotę się trochę wyspał, a w niedzielę był tort, ale wracając do soboty. Wyszliśmy z domu po 9, więc place zabaw były nasze, a wesołe miasteczko jeszcze zamknięte. Wybraliśmy się rowerami. Pierwszym celem był duży plac zabaw, o którym już wspominałam choćby tu czy tu. Mikołaj pojeździł trochę po specjalnej trasie dla małych rowerzystów, potem wspólnie z Młodszym Bratem piaskownica, trochę zjeżdżalni i huśtawek.
Obowiązkowe odbijanie i kopanie piłki. I tu nie tylko Mikołaj szalał, chociaż jednak zdecydowanie więcej biegał. Za to Dominik ćwiczył chodzenie i idzie mu już coraz lepiej. Zdjęć nie mam, bo stałam na bramce :)
O 11 otwierali wesołe miasteczko, więc koniec zabawy i na rowery. Tu pierwsze co się dało zauważyć, to za głośna muzyka i hałas. Tradycyjnie ceny biletów mnie szokują już. Właściwie jak tak piszę, to przypominam sobie bardzo podobny weekend rok temu, gdy Mikołaj pierwszy raz był w wesołym miasteczku, a Dominik jeszcze leżał. Tym razem już skończył 3 lata i jest wyższy, odważniejszy i na więcej atrakcji mógł wejść. Dominik też był zainteresowany, obserwował, ale jeszcze jednak jest za mały. Najpierw było szaleństwo w basenie pełnym kulek. Potem samochodziki i kolejka, a na koniec przelot helikopterem ;) I pamiętam, że kiedyś się podnosił i obniżał sterowany drążkiem, a teraz to zmienili na dwa przyciski i to już nie jest to :)
Po tylu atrakcjach powrót do domu na drzemkę i obiad, a popołudniu Myślęcinek, ale to już innym razem, bo i tak długo Was męczę ;)
Teraz tylko zdjęcie części placu zabaw - zamek, który Mikołaj uwielbia. I nie tylko on.
Po tylu atrakcjach powrót do domu na drzemkę i obiad, a popołudniu Myślęcinek, ale to już innym razem, bo i tak długo Was męczę ;)
Teraz tylko zdjęcie części placu zabaw - zamek, który Mikołaj uwielbia. I nie tylko on.
Do tych piłeczek to sama bym wskoczyła :)
OdpowiedzUsuńMnie też kusiło :)
Usuń